Od zasadzenia nowego drzewka po kajdanki - Michał Woś o karaniu nieletnich

Zdemoralizowanym nieletnim trzeba pomóc wyjść na prostą. Czasem surową decyzją, a czasem w inny sposób – mówi wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.

Publikacja: 24.07.2022 21:09

Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś

Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś

Foto: PAP/Zbigniew Meissner

Mamy porozmawiać o ustawie o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, ale jej krytycy uważają, że ona kryminalizuje. Słusznie?

Absolutnie nie. Eksperci i sędziowie rodzinni, z którymi rozmawiam, łapią się za głowę, słysząc takie opinie. Dziwią się, skąd tyle absurdalnych zarzutów. Żeby zrozumieć podpisaną właśnie przez prezydenta ustawę, nie potrzeba tytułu profesorskiego. Wystarczy umieć czytać. Pisali ją wybitni specjaliści, zespół prawników i pedagogów. To regulacja ultranowoczesna, która odpowiada na potrzeby resocjalizacji. Bo obecne postępowanie wobec nieletnich jest przestarzałe, wywodzi się z czasu stanu wojennego.

Z ustawy zdaje się wynikać, że przestępczość wśród nieletnich rośnie, a przecież ona spada.

Ale mamy do czynienia z coraz brutalniejszymi zdarzeniami. Owszem, jest ich mniej, bo mamy niż demograficzny. To jednak nie zmienia faktu, że jest ponad 50 tys. orzeczeń w sprawach nieletnich. Zmienia się charakter tej przestępczości. Coraz brutalniejszej. Mamy sporo drobnej przestępczości narkotykowej, ale czasem także nieletni są wykorzystywani jako dilerzy. Radykalnie rośnie liczba przestępstw seksualnych. Stąd nowe propozycje w ustawie.

Czytaj więcej

Rząd chce karać dzieci, Sejm to uchwalił, prezydent podpisał

Co więc im proponuje krajowy system w takich przypadkach?

Nowe prawo powinno być elastycznym narzędziem do indywidualnego zastosowania wobec konkretnego nieletniego, w zależności od tego, co zrobił i jak jest zdemoralizowany.

W jaki sposób?

Pozostawiamy sprawy na możliwie najniższym szczeblu. Nie ma potrzeby stawiania nieletniego przed sądem w każdej sprawie – obecne prawo to nakazuje, a nasza ustawa będzie bardziej elastyczna i jest względniejsza. Da uprawnienia także dyrektorowi szkoły, aby drobniejszą sprawę załatwił na swoim poziomie. Wzmacniamy funkcję wychowawczą szkoły.

Dyrektor będzie sądem?

Ależ skąd. To bzdura medialna, którą rozpowszechnia motywowana politycznie opozycja. Jeśli na terenie szkoły dojdzie do występku nieletniego, który połamał drzewko czy zniszczył ławkę w klasie, wystarczy decyzja dyrektora, by uczeń naprawił szkodę: posadził drzewko, pomalował ławkę itp. Ale, co bardzo istotne, będzie to możliwe tylko za zgodą samego nieletniego i jego rodziców. O takie rozwiązanie quasi mediacyjno-ugodowe od lat postulowały środowiska pedagogów. Dziś formalnie w takiej sprawie musiałoby być postępowanie sądowe.

To jedna strona. Ale druga jest taka, że do sądów trafią sprawy nieletnich, które będą mieć dla nich dużo poważniejsze konsekwencje.

Kiedy słyszę ze strony opozycji hasło „maluchy za kraty”, nie mogę wyjść ze zdumienia. Co to za „maluchy”? Wziąłem do ręki akta nieletnich pierwszej lepszej nadzorowanej przeze mnie placówki resocjalizacyjnej i czytam: nastolatek poderżnął nożem gardło dwóm taksówkarzom. Inny chłopak zabił człowieka kastetem. Mamy wielokrotnych gwałcicieli, także gwałcicieli dzieci.

I to wobec nich – sprawców poważnych czynów karalnych – wprowadzamy skuteczną reakcję państwa. A wobec nieletnich, którzy rokują poprawę, stosujemy łagodne oddziaływanie.

Nasza ustawa włącza do działania pozarządowe organizacje społeczne, daje pole kuratorom, umożliwia nakazanie podjęcia terapii. Wreszcie sąd może orzec umieszczenie nieletniego w ośrodku wychowawczym lub zakładzie poprawczym. Ale to przecież nie jest kara.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: Jak zepchnąć młodego z przestępczej ścieżki

Tylko co?

Odpowiem autentyczną historią. Bywam w zakładach poprawczych, które nadzoruje minister sprawiedliwości. Zapraszam krytyków do takiej wizyty studyjnej. W zakładzie w Zawierciu od przebywającej tam dziewczyny usłyszałem: to, że tu jestem, uratowało mi życie. I to nie była ustawka. Ona powiedziała to zdanie w zwykłej rozmowie, gdy przechodziliśmy między budynkami. Bo zakład poprawczy ma za zadanie zresocjalizować i pokazać młodym ludziom, którzy nie mieli szczęścia do dobrych wzorców w rodzinie w dzieciństwie, że można normalnie żyć.

Co z wiekiem odpowiedzialności nieletnich za najcięższe przestępstwa?

Nic tu nie zmieniamy wbrew różnym opowieściom. Za czyny karalne jest i będzie odpowiedzialność od 13 lat. Za to dziś w przepisach nie ma dolnej granicy odpowiedzialności nieletniego za demoralizację. I zdarzały się historie, że sąd wysyłał kuratora na wywiad, bo czterolatek porysował samochód, jadąc rowerkiem. Czterolatek! Kuratorzy łapali się za głowę. Dlatego my nie obniżamy, ale podnosimy granicę odpowiedzialności – od 10. roku życia. A gdy chodzi o czyny karalne – granica wynosiła i wynosi 13 lat. Pewne zmiany dotyczą jedynie najpoważniejszych przestępstw. Dotąd nawet w takich przypadkach sąd w pierwszej kolejności rozważał stosowanie środków wychowawczych. A dopiero gdy uznał, że żaden nie będzie skuteczny, kierował nieletniego do zakładu poprawczego. Teraz będzie inaczej: gdy w grę wejdą najcięższe zbrodnie, jak zabójstwo, gwałty ze szczególnym okrucieństwem itd., sąd najpierw rozważy zakład poprawczy – chyba że uzna, iż inny środek będzie bardziej skuteczny. Gdy najbrutalniejszych czynów dopuszcza się osoba, która nie może być sądzona jak dorosła, bo np. dokonała go krótko przed 17. urodzinami, można będzie zagrozić jej perspektywą dłuższego przebywania w zakładzie poprawczym – jeśli potrzebna jest dłuższa resocjalizacja.

Pojawiły się obawy, że na mocy nowej ustawy będzie można legalnie użyć wobec dziecka paralizatora.

To klasyczny fake news. W ustawie nigdy nie było przepisu, który by to umożliwiał. Wymyślił to jeden z tzw. ekspertów opozycji, z pewnością motywowany politycznie, bo bywał kandydatem opozycji na różne poważne stanowiska w państwie.

Ale ustawa umożliwia stosowanie środków przymusu bezpośredniego wobec nieletnich.

Ale absolutnie w wyjątkowych sytuacjach i przecież nie wszystkich środków. Jeśli chodzi o kajdanki, to ich stosowanie jest możliwe tylko prewencyjnie, w ściśle określonych w ustawie przypadkach. Od lat postulowano, by zasady użycia tych środków uregulować na poziomie ustawy – i my to robimy. Wprowadzamy w ustawie jasny standard ich stosowania w niebezpiecznych sytuacjach. Mówimy o nastolatkach, dwudziestolatkach, młodych mężczyznach, często stałych bywalcach siłowni. Czasami się ich przewozi i konwojuje. I w niektórych wypadkach zachodzi realna obawa ucieczki. I wówczas, przy konwoju, będzie możliwość zastosowania kajdanek – tylko na ręce. Sami pracownicy zakładów poprawczych i pedagodzy zajmujący się resocjalizacją wskazują, że to jest konieczne.

A co z paralizatorami?

Taki pomysł mógłby mieć chyba tylko psychopata. Do głowy nam to nawet nie przyszło. W naszej ustawie wskazany jest bardzo wąski katalog środków przymusu bezpośredniego, na pewno nie ma w nim paralizatora.

Czytaj więcej

Prezydent podpisał ustawę o resocjalizacji nieletnich. Hołownia: Jak Pan mógł?!!

A gdy wychowanek opuści zakład? Dziś państwo traci go z radaru.

Wprowadzamy przepisy o hostelach, współpracy z kuratorem i możliwości terapii – aby kontrolować postępy resocjalizacji.

Najpoważniejszy problem jest jednak taki: czy ten system nie rozbije się o powszechnie wiadomą zapaść w psychologii i psychiatrii dziecięcej?

Faktycznie brak psychiatrów dziecięcych to paląca sprawa. Z pewnością programy Ministerstwa Zdrowia spowodują, że lekarzy psychiatrów będzie więcej. My nowymi przepisami rozwiązujemy jednak poważny problem powiązany z dostępnością do leczenia. Według obecnych przestarzałych przepisów można było nałożyć na nieletniego obowiązek leczenia, ale rodzice zostawali z problemem szukania specjalisty sami. Dlatego wprowadzamy wspólną komisję ministerstw Zdrowia i Sprawiedliwości, do której trafi orzeczenie o konieczności leczenia. Komisja wskaże odpowiednią placówkę – możliwie najbliżej miejsca zamieszkania.

A psychologowie dziecięcy?

Mamy świetną kadrę w zakładach poprawczych, których jest w kraju 31. Ta siatka powstała na dwa–trzy tysiące wychowanków. A dziś mamy ich około 400. Niestety siedliskiem częstych patologicznych zdarzeń są prowadzone przez samorządy i inne podmioty młodzieżowe ośrodki wychowawcze (MOW). Pracownicy MOW wykonują świetną pracę, ale system zawodzi, bo to tam do jednego worka sądy wrzucają np. notorycznego wagarowicza i kogoś, kto ma na koncie zabójstwo, ale z jakichś względów nie skierowano go do poprawczaka. To tam dochodziło do zabójstw dokonywanych przez nieletnich na nieletnich (tylko w 2020 r. w Łańcucie czy Wałbrzychu) czy gwałtów. O notorycznych ucieczkach nie wspomnę. Znamienne, że to nie w zakładach poprawczych, ale właśnie w MOW dochodzi do takich zdarzeń.

I co z tym zrobić?

Sędziowie rodzinni, pedagodzy, psychologowie i inni zajmujący się resocjalizacją sami sygnalizowali, że w systemie brakuje ogniwa pośredniego pomiędzy poprawczakiem a MOW. Dlatego gdy ustawa wejdzie w życie, chcemy przekształcić około połowy zakładów poprawczych w okręgowe ośrodki wychowawcze. Będą mogły przyjąć nieletnich, którzy notorycznie uciekają z MOW, co demoralizuje innych wychowanków tych ośrodków. A w okręgowych ośrodkach wychowawczych skorzystają z pomocy fachowców, w tym psychologów, przygotowanych do współpracy z najtrudniejszą młodzieżą.

I to rozładuje problem z psychologią dziecięcą?

To tylko jedno z narzędzi. Wszystko opiera się przecież nie tylko na kadrze, lecz także na finansach. Rozmawiamy o nieletnich, którzy są zdemoralizowani lub popełnili czyn karalny, wobec których musi nastąpić odpowiednia reakcja państwa. A kwestia zapewnienia dostępności psychologów, także w szkołach, dotyczy jednak w pierwszej kolejności Ministerstwa Edukacji i Nauki.

Demoralizacja i przestępczość nieletnich to nie ich wina, a umieszczanie ich w zakładach poprawczych to porażka dorosłych, odpowiedzialnych za ich los. Ma pan poczucie, że ustawa zmniejsza rozmiary tej porażki czy przyczyni się do jej powiększenia?

Zdecydowanie pomoc tym młodym ludziom w wyjściu na prostą, udzielana przez państwo polskie, będzie skuteczniejsza. Dlatego ta ustawa nie ogranicza się do suchej prawniczej procedury, zastępując dotychczasową ustawę o postępowaniu w sprawach nieletnich, ale ma część ustrojową dla publicznych i pozarządowych instytucji prowadzących działania resocjalizacyjne z wyeksponowanymi prawami i obowiązkami nieletnich. Przede wszystkim jednak zawiera przepisy dające możliwość działania na przedpolu – ma reguły kto, kiedy i jak ma reagować, aby reakcja była skuteczna i dostosowana do nieletniego. Aby rodzice, dyrektorzy, wychowawcy, kuratorzy i sędziowie mogli mądrze skorzystać z danych im narzędzi. Przypominam: przy naszej reformie mówimy o młodym człowieku, który niestety już jest zdemoralizowany i popełnił jakieś zło. Musimy na to reagować. Ale nasze przepisy, patrząc systemowo, to dopiero trzeci krok działania państwa. Wcześniej mamy przecież systemowe postępowanie opiekuńcze, aby chronić dobro dziecka, ale też ustawę o wspieraniu rodziny. Tam gdzie narzędzia dwóch pierwszych regulacji okażą się niewystarczające, wchodzą w działanie narzędzia naszej ustawy, reagującej na przejawy demoralizacji i już popełnione czyny karalne. Wszystko po to, aby przywrócić młodą osobę na właściwe ścieżki i dać jej dobre wzorce. Reakcja państwa musi być skuteczna i dostosowana do konkretnego indywidualnego przypadku.

Mamy porozmawiać o ustawie o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, ale jej krytycy uważają, że ona kryminalizuje. Słusznie?

Absolutnie nie. Eksperci i sędziowie rodzinni, z którymi rozmawiam, łapią się za głowę, słysząc takie opinie. Dziwią się, skąd tyle absurdalnych zarzutów. Żeby zrozumieć podpisaną właśnie przez prezydenta ustawę, nie potrzeba tytułu profesorskiego. Wystarczy umieć czytać. Pisali ją wybitni specjaliści, zespół prawników i pedagogów. To regulacja ultranowoczesna, która odpowiada na potrzeby resocjalizacji. Bo obecne postępowanie wobec nieletnich jest przestarzałe, wywodzi się z czasu stanu wojennego.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a