Przepis procedury karnej, który nie określa miesięcznego terminu do wniesienia subsydiarnego aktu oskarżenia jako zawitego, jest zgodny z konstytucją – uznał we wtorek Trybunał Konstytucyjny (sygn. K 18/10). Zdanie odrębne zgłosiło dwóch sędziów.
Konstrukcja uprawnienia do wystąpienia z subsydiarnym aktem oskarżenia tworzy, z jednej strony, pozostający pod kontrolą sądu, stan równowagi między prawami pokrzywdzonego i domniemanego sprawcy. Ogranicza możliwość wnoszenia bezzasadnych oskarżeń i uwzględnia, że zasadą jest ściganie przestępstw z urzędu – uznał TK.
Z adwokackim przymusem
Pobicie, naruszenie nietykalności, kradzież z włamaniem, fizyczne znęcanie się nad członkami rodziny, znieważenie czy groźby karalne – to sprawy, w których do tej pory pojawiły się prywatne akty oskarżenia (art. 55 kodeksu postępowania karnego). Obywatele składający taki akt powinni pamiętać m.in., że: musi on być sporządzony i podpisany przez adwokata (tzw. przymus adwokacki), a na jego złożenie przewidziano miesiąc od chwili doręczenia zawiadomienia o drugim umorzeniu sprawy.
To ostatnie ograniczenie nie spodobało się Irenie Lipowicz, rzecznikowi praw obywatelskich. Skierowała ona przepis procedury karnej wprowadzający miesięczny (nieprzywracalny) termin do TK. Uważa, że jest zbyt krótki, a przyczyna, dla której pokrzywdzony obywatel nie zdąży złożyć pozwu, nie zawsze musi leżeć po jego stronie.
„Uznanie aktu za bezskuteczny, bez możliwości przywrócenia terminu w sytuacji, w której uchybienie nastąpiło bez winy pokrzywdzonego, stanowi sankcję nieproporcjonalną do efektów, jakim ta instytucja miała służyć" – uzasadnia wniosek do TK rzecznik. I podkreśla, że niedotrzymanie terminu może wynikać z zaniedbań adwokata, radcy prawnego mającego sporządzić akt oskarżenia i go podpisać.