Nie ma kto zapłacić za zabrany corhydron

Przepisy nie przewidują żadnych rekompensat dla osób dobrowolnie wydających organom ścigania rzeczy, które mogą być dowodami w sprawie albo zostały znalezione podczas przeszukania

Aktualizacja: 24.06.2008 13:43 Publikacja: 24.06.2008 07:58

Nie ma kto zapłacić za zabrany corhydron

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Skutki braku regulacji w tej sprawie pokazuje przykład usuwania z aptek i zabierania od pacjentów corhydronu. Półtora roku temu w panice zabierano z aptek – przy pomocy policji – corhydron, zarówno ten z wycofanej niebezpiecznej serii, jak i inne partie, na potrzeby prowadzonego przez jeleniogórską prokuraturę ogólnopolskiego postępowania. Część aptek zwracała pacjentom przynoszącym do nich te leki kwoty, jakie zapłacili.

– Pieniędzy tych dotychczas nie odzyskaliśmy – mówi Stanisław Piechula, prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej w Katowicach.

Według jego szacunków apteki straciły przez to średnio po 200 – 500 złotych. Może dla przedsiębiorcy nie jest to specjalnie wielki uszczerbek, ale dla pacjentów – zdecydowanie tak. Tymczasem nie wszystkim oddano pieniądze w aptekach. Szpitale, które posiadały corhydron, mogły stracić nawet po kilka tysięcy złotych, bo miały większe zapasy. Część aptek, jako rekompensatę dostała bezpieczny corhydron – nie otrzymywały go jednak zwykle apteki szpitalne i zakładowe.

Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze, która prowadzi sprawę corhydronu, radzi roszczenia finansowe kierować do Jelfy SA, czyli producenta leku.

– Kodeks postępowania karnego nie przewiduje rekompensowania osobie, która dobrowolnie wydała rzecz mogącą stanowić dowód w sprawie lub u której taką rzecz znaleziono w czasie przeszukania, kosztów jej zakupu ani odszkodowania za poniesioną szkodę – czytamy w odpowiedzi prokuratury na list Piechuli. Przed wycofaniem leku z obrotu domaganie się pieniędzy od producenta też nie jest możliwe. Lek jest bowiem wtedy formalnie wstrzymany, ale nie wycofany.

Nie znaczy to, że nie ma przepisów o przechowywaniu dowodów. Prokurator Ewa Piotrowska, rzecznik prokuratora generalnego, dodaje, że w zasadzie dowodem w sprawie może być wszystko (najczęściej zatrzymywane są samochody). Nie ma jednak żadnych przeszkód, by w trakcie postępowania, już po zbadaniu przez prokuratora, zatrzymana rzecz wróciła do właściciela. – Organy procesowe nie robią większych problemów z takim zwrotem – mówi prokurator Violetta Niziołek z Jeleniej Góry. Tak się zdarza z zabezpieczanymi przez policję lub prokuraturę samochodami, ale też produktami przemysłowymi, np. drewnem. Z art. 228 kodeksu postępowania karnego wynika jednak, że trzeba je przedstawić na każde żądanie organu prowadzącego postępowanie. Nie mogą go więc sprzedać. Osobą godną zaufania, która przechowuje dowód, może też być – i w praktyce często jest – oczywiście ten, u którego te potencjalne dowody znaleziono.

Nie zawsze jednak można zostawić dowód – w przypadku corhydronu nie jest to możliwe, bo lek zabrany z apteki powinien być zniszczony, nie może ponownie trafić do obrotu. Po badaniach corhydron będzie zwrócony, na podstawie art. 122 prawa farmaceutycznego (DzU z 2008 r. nr 45, poz. 271) do producenta, czyli Jelfy.

Może się też zdarzyć, że sąd karny orzeknie przepadek dowodu. Co zrobić, kiedy w taki sposób, nie ze swojej winy, stracimy rzecz dużej wartości?

– Jedynym sposobem jej odzyskania jest droga cywilnoprawna – tłumaczy karnista prof. Marian Filar (dziś poseł). W takiej sytuacji tylko przed sądem cywilnym możemy dochodzić stosownego odszkodowania.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.kosiarski@rp.pl

Afera wybuchła w 2006 r. W niektórych partiach corhydronu 250 wykryto w opakowaniach zamiast tego leku groźną substancję zwiotczającą mięśnie

. Początkowo nie było wiadomo, jaka jest skala zjawiska, dlatego Ministerstwo Zdrowia zaapelowało do pacjentów, aby przynosili do aptek cały corhydron (niezależnie od partii i dawek). Apteki sporządzały listy zwrotów, bo resort obiecywał oddanie pieniędzy. Zebrane leki trafiły do prokuratury w Jeleniej Górze, która wszczęła śledztwo. Na pieniądze nie mogły natomiast od początku liczyć szpitale, lekarze rodzinni, gabinety lekarskie – apteki nie powinny takich zwrotów przyjmować. Zabezpieczony w trakcie śledztwa corhydron wciąż jest badany. Nawet jeśli badania nie stwierdzą, że dana partia zawiera inne substancje (czyli spełnia wymagania jakościowe), to i tak zwracana jest do Jelfy SA, bo nie można jej powtórnie sprzedać.

Skutki braku regulacji w tej sprawie pokazuje przykład usuwania z aptek i zabierania od pacjentów corhydronu. Półtora roku temu w panice zabierano z aptek – przy pomocy policji – corhydron, zarówno ten z wycofanej niebezpiecznej serii, jak i inne partie, na potrzeby prowadzonego przez jeleniogórską prokuraturę ogólnopolskiego postępowania. Część aptek zwracała pacjentom przynoszącym do nich te leki kwoty, jakie zapłacili.

– Pieniędzy tych dotychczas nie odzyskaliśmy – mówi Stanisław Piechula, prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej w Katowicach.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura 2025: język polski. Odpowiedzi i arkusze CKE
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura 2025: matematyka - poziom podstawowy. Odpowiedzi
Prawo dla Ciebie
Jest decyzja SN ws. wytycznych PKW. Czy wstrząśnie wyborami?
Zawody prawnicze
Egzaminy prawnicze 2025. Z tymi zagadnieniami zdający mieli największe problemy
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku