To duża szansa na wolne miejsca za kratami. Poprawę widać od razu. Skazanych jest dziś 84 tys. (o 8 tys. mniej niż w najgorszych latach), a miejsc za kratami 78 tys. W tych sprawach polskie przepisy różnią się od zagranicznych. Z reguły skazani mogą się ubiegać o wcześniejsze wyjście na wolność po odbyciu połowy kary (recydywiści – 3/4). W Polsce warunki te można jednak w wyjątkowych sytuacjach zaostrzyć. W państwach skandynawskich obowiązuje z kolei zasada, że skazany wychodzi na wolność po odbyciu 5/6 kary. Przez resztę czasu państwo chce się przyglądać, jak jest przygotowany do życia na wolności.
Dziś o warunkowe przedterminowe zwolnienie może wystąpić więzień, kiedy odsiedzi połowę kary (nie krócej niż sześć miesięcy). Taka jest zasada. Biorąc pod uwagę pierwsze dwa kwartały kolejnych lat, w 2008 r. będzie wyraźnie lepiej. Do czerwca (to najnowsze dane) ponad 12 tys. skazanych skorzystało z tego dobrodziejstwa.
– To pozytywna tendencja – ocenia Luiza Sałapa, rzecznik prasowy więziennictwa. Mówi też, że po najbardziej przeludnionych latach służbę więzienną cieszy każdy miesiąc, w którym skazanych ubywa. W dodatku – jak podkreśla – sądy penitencjarne coraz częściej uwzględniają wnioski dyrektorów zakładów karnych w kwestii zwolnienia. A to z kolei świadczy o tym, że polityka państwa w tych sprawach jest zbieżna.
– Obecne przepisy dotyczące warunkowego przedterminowego zwolnienia są rygorystyczne, ale dobre – ocenia w rozmowie z “Rz” prof. Stefan Lelental z Uniwersytetu Łódzkiego.
Harmonię burzą wyjątki. Sądy mogą dziś skorzystać z przepisu, który pozwala surowiej potraktować skazanego. I często z tego korzystają. Dzieje się tak w sprawach najbardziej brutalnych przestępstw. Do najsłynniejszego chyba dziś obostrzenia doszło w sprawie zabójcy trzech taksówkarzy. Piotr Domański (skazany na dożywocie) nie może złożyć wniosku o przedterminowe zwolnienie przed upływem 30 lat pobytu w więzieniu.