Prowadzenie śledztwa, ściganie urzędnika czy np. komornika, zależeć będzie od uznania prokuratury. Znaczna część polskiego wymiaru sprawiedliwości uważa bowiem, że poszkodowane przez przestępstwa urzędnicze jest w pierwszej kolejności państwo, w przypadku sędziów, komorników, prokuratorów — wymiar sprawiedliwości, ale nie konkretne osoby. Przyjmuje się, że przestępstwa urzędnicze obywatelom szkodzą tylko pośrednio.
Można by sądzić, że prokuratorzy czy sędziowie te nieprawidłowości swych przedstawicieli biorą jakby do siebie. Niestety doktryna ta służy nieraz przysłonięciu bezkarności urzędniczej, zablokowaniu rzeczywistym pokrzywdzonym wpływu na bieg śledztw i procesów. W konsekwencji także wykrycia winnych i ukarania ich.
[srodtytul] Komornik powolny, majątek wyparował[/srodtytul]
Problem pokazują dobitnie kilkuletnie boje Ryszarda B. — niedużego przedsiębiorcy z Piły – z komornikiem, prokuraturą i sądem. Choć został pokrzywdzony, organy ścigania nie pomogły mu. Raz nawet dotarł do sądu, ale ten postanowił „zażalenie pozostawić bez rozpoznania”.
Ryszard B. zrobił koledze przysługę: pożyczył mu 70 tys. zł. Kolega pieniędzy nie oddał, ale miał jeszcze znaczny majątek. — Po latach współpracy byłem doskonale zorientowany, jakie jest wyposażenie jego cukierni i sklepu, i że stanowiło znaczną wartość o czym informowałem komornika — zwierza się nasz czytelnik.