W Boże Narodzenie pijany 60-letni Eugeniusz J. z Kołobrzegu zatłukł młotkiem psa, bo zdenerwował się jego szczekaniem. W ubiegły wtorek w Białej Podlaskiej 22-letni Maciej Ch. zostawił na torach psa, który zginął pod kołami pociągu. W piątek w lesie pod Grudziądzem w bliskim sąsiedztwie schroniska ktoś powiesił na drzewie dwa psy.
Nie ma tygodnia, aby w mediach nie pojawiały się kolejne informacje o brutalnym traktowaniu lub zabijaniu zwierząt. Łukasz Balcer z zarządu głównego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami informuje, że co roku sami tylko przedstawiciele tej organizacji podejmują ok. 5 tys. interwencji dotyczących ochrony zwierząt, z czego ok. 300 spraw znajduje swój finał w sądzie. Aż 60 proc. z nich dotyczy psów, 30 proc. kotów, reszta zwierząt gospodarczych i egzotycznych.
– Liczba spraw kierowanych do sądu z aktem oskarżenia jest wciąż za mała wobec skali zjawiska – uważa Łukasz Balcer.
[srodtytul]Nawet dwa lata[/srodtytul]
Przepisy ustawy o ochronie zwierząt przewidują kary za zabijanie, uśmiercanie oraz dokonywanie uboju zwierzęcia z przyczyn nieuzasadnionych lub niehumanitarnych bądź bez przyczyny wymienionej w art. 33 ust. 1 ustawy, a także za znęcanie się nad zwierzęciem, w tym ze szczególnym okrucieństwem. Sprawcom grożą kary grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku. Jeśli działają ze szczególnym okrucieństwem, grozi im kara pozbawienia wolności do dwóch lat. Sąd w przypadkach określonych w przepisach ustawy może orzec przepadek zwierzęcia (w niektórych sytuacjach jest obowiązkowy) lub orzec zakaz wykonywania określonego zawodu lub prowadzenia określonej działalności. Ma również możliwość zasądzenia nawiązki w wysokości od 25 do 2500 zł na cel związany z ochroną zwierząt.