Rzecznik praw obywatelskich wystąpił w tej sprawie do ministra infrastruktury. Otrzymuje bowiem sygnały o fotoradarach, które błędnie rejestrują prędkość. Wskutek tego może dochodzić do ukarania kierowców, którzy w rzeczywistości nie naruszyli dozwolonej szybkości. Muszą zapłacić mandat, a w razie przekroczenia 24 punktów poddać się egzaminowi kontrolnemu. Dla kierowców posiadających uprawnienia z kilku kategorii może to być wyjątkowo dotkliwą karą.
Nieprawidłowo bywają też rozmieszczone znaki drogowe, w tym znaki wskazujące lokalizację radaru.
Obowiązujące przepisy nie przewidują konieczności okresowego, regularnego przeprowadzania kontroli rozmieszczenia znaków drogowych ani też przeglądu radarów. Nie określają także trybu, zgodnie z którym kierowca, który dostał mandat w wyniku zarejestrowania przez fotoradar, mógłby się skutecznie od niego odwołać.
Wykazanie w postępowaniu wyjaśniającym lub przed sądem, że przyczyną zarejestrowanego przez fotoradary przekroczenia dozwolonej prędkości było nieprawidłowe funkcjonowanie fotoradaru lub nieprawidłowe rozmieszczenie znaków drogowych, jest bowiem w praktyce niemożliwe.
Kontrola lokalizacji znaków drogowych, w szczególności wskazujących dopuszczalną prędkość, powinna więc być przeprowadzana w korelacji z kontrolą prędkości zaprogramowanej w radarach.