Takie reklamy ulokowane głównie przy ruchliwych trasach lub obok skrzyżowań są już niemal we wszystkich większych miastach Polski. Zarówno zarządcy dróg, jak i naukowcy alarmują, że wielkie świecące, kolorowe i dynamicznie zmieniające się reklamy wykorzystujące diody LED mogą stwarzać zagrożenie dla kierowców. Rozpraszają ich uwagę, a przez nadmierną jaskrawość zaburzają pole widzenia, szczególnie nocą.
– Swoją intensywnością świecenia powodują, że znaki drogowe mogą być niewidoczne i generalnie odwracają uwagę kierowców – mówi Jan Gronowski, prezes Polskiego Komitetu Oświetleniowego, który jest jednym z inicjatorów zmian przepisów. Dodaje, że poziom jaskrawości ekranów reklamowych jest znacznie większy od znajdujących się w pobliżu sygnalizatorów świetlnych.
Także do policji i zarządców dróg coraz częściej docierają sygnały od kierowców, którym przeszkadzają takie urządzenia. Niewiele mogą jednak zrobić. Obowiązujące przepisy nie przystają do rzeczywistości.
– Przejechałam wiele dróg w Europie, ale nigdzie te reklamy nie były tak blisko ulokowane przy drogach – mówi podinsp. Robert Piwowarczyk z Wydziału Ruchu Drogowego KWP Katowice.
Przepisy bez sensacji
Dziś przepisy ustawy o drogach publicznych (art. 39 i 43) regulują jedynie kwestię umieszczenia reklam w pasie drogowym. Pozwalają zarządcy drogi odmówić zezwolenia na zajęcie takiego pasa przez reklamę, jeżeli jej lokalizacja naruszałaby zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego. Przepisy prawa o ruchu drogowym (art. 45 ust. 1 pkt 7 i 8) stanowią zaś m. in., że zabronione jest umieszczanie na drodze lub w jej pobliżu urządzeń wysyłających lub odbijających światło w sposób powodujący oślepienie albo wprowadzających w błąd uczestników ruchu. Zabronione jest także zasłanianie znaków i sygnałów drogowych.