Sześć czy siedem podejść do egzaminu na prawo jazdy to dziś nic nadzwyczajnego. Rekordziści mają na koncie nawet po kilkanaście prób. Zmiany, które kilka lat temu wprowadzono do procedury egzaminu praktycznego, czyli manewrów na placu i jazdy po mieście, tylko trochę poprawiły zły stan. Egzaminatorzy nadal narzekają na jakość szkolenia kandydatów na kierowców. Nie wyeliminowano także całkiem korupcji, która od lat towarzyszyła tym egzaminom. Ministerstwo Infrastruktury proponuje kolejne poprawianie przepisów o egzaminowaniu. Zmiany mają wejść w życie w lutym 2009 r.
[srodtytul]Mniej nerwów dla najlepszych[/srodtytul]
Przez ostatnie trzy lata do ministerstwa napływały uwagi na temat przebiegu egzaminów i złych przepisów rozporządzenia. Były skargi na czas trwania egzaminu, kolejność wykonywania poszczególnych zadań egzaminacyjnych, sposób ich oceny, a także niejednolitość zasad przeprowadzania egzaminów na poszczególne kategorie prawa jazdy. W rezultacie powstał projekt zmian, który dziś jest już na etapie uzgodnień społecznych.
Czas trwania egzaminu praktycznego na najpopularniejszą z kategorii, B (samochód osobowy), ma być elastyczny. Dziś nie może być krótszy niż 40 minut.
Chodzi o tzw. jazdę po mieście. – Często się zdarza, że jeśli kandydat jeździ bezbłędnie, to przez np. 25 czy 30 minut wyczerpujemy wszystkie zadania, a i tak musimy dalej egzaminować – tłumaczy „Rz” Piotr Skarga, egzaminator z Rzeszowa.