Pozwala na to zmienione w maju rozporządzenie ministra infrastruktury, które właśnie dziś wchodzi w życie ([link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=312116]DzU z 2009 r. nr 78, poz. 653[/link]). Dotyczy ono zmian w szkoleniu, egzaminowaniu i uzyskiwaniu uprawnień przez kierujących pojazdami, instruktorów i egzaminatorów. Dzięki poprawkom ma być profesjonalnie, ale bardziej przyjaźnie dla przyszłych kierowców.
Mianowicie czas egzaminu praktycznego na najpopularniejszą kategorię B (lub B1) jest bardziej elastyczny. Do tej pory nie mógł być krótszy niż 40 minut – bez względu na to, jak dobrze jechał kandydat i czy program egzaminacyjny został wykonany. Teraz, po zmianach, nie może trwać krócej niż 25 minut. Warunkiem skrócenia egzaminu jest „koncertowa” jazda po mieście.
W zmienionym rozporządzeniu pojawia się też przepis, który jasno określa powody, dla których dany kandydat nie nadaje się do samodzielnej jazdy, szybko więc obleje egzamin już na placu manewrowym. Egzaminatorzy przekonali resort infrastruktury, że czasem próba wyjazdu na miasto i tak nie ma sensu, a w dodatku jest niebezpieczna. Za osobę stwarzającą zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego uznaje się taką, która dwukrotnie źle wykona zadanie – jazda pasem ruchu do przodu i do tyłu.
Pod uwagę będą brane też inne drogowe wpadki, np. przejechanie kołem przez linie wyznaczające zewnętrzne krawędzie stanowisk, najechanie albo potrącenie pachołka lub tyczki.
– Pewność w utrzymywaniu prawidłowego toru jazdy i umiejętność trzymania się na drodze to podstawa dla przyszłego kierowcy – podkreśla Adam Stopiński z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Krakowie.