– Nie każdy podmiot zlecający usunięcie pojazdu jest wyspecjalizowany w postępowaniu cywilnym. Nawet gdyby miała brać w nim udział policja, to trzeba by wzmocnić ją fachowo – to jedna z uwag zgłoszonych przez rząd do senackiego projektu zmian w kodeksie drogowym.
Zmianę przepisów regulujących sprawy usuwania aut z drogi i ogłaszania ich przepadku wymógł wyrok Trybunału Konstytucyjnego z czerwca. Trybunał stwierdził wówczas, że art. 130a ust. 10 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=93AF96D1BBF0BFE6467C751FF544F1D1?id=178080]prawa o ruchu drogowym[/link] jest sprzeczny z konstytucją w zakresie, w jakim pozwala bez prawomocnego wyroku sądowego odebrać komuś jego własność.
Senatorowie chcieli więc wprowadzić sądowy tryb rozstrzygania o utracie własności samochodów, które w ciągu sześciu miesięcy nie zostaną odebrane z parkingów. Z wnioskiem do sądu o zezwolenie na sprzedaż takiego auta miałby występować podmiot, który o usunięcie z drogi wnosił. Do orzeczenia przepadku wystarczyłoby spełnienie trzech przesłanek: nieodebranie w ciągu sześciu miesięcy; bezskuteczne wzywanie właściciela do zapłaty oraz odbioru auta i niespełnienie tych żądań w ciągu miesiąca.
Rząd twierdzi, że senacka propozycja ma kilka mankamentów, a projekt, który przygotowano w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji jest lepszy. Ten zaś przewiduje, że to starosta będzie występował do sądu o orzeczenie przepadku na rzecz powiatu, kiedy właściciel nie odbierze go w ciągu trzech miesięcy. W konsekwencji usuwanie i parkowanie pojazdów zostanie powierzone powiatom jako ich zadania własne, a zastrzyk gotówki na ten cel dostaną one z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Ponadto w myśl resortowej propozycji sąd będzie badał nie tylko przesłanki, ale także, czy pojazd można uznać za porzucony z zamiarem wyzbycia się. Czyli zajmie się też oceną, a nie tylko automatycznym sprawdzaniem przesłanek. W myśl senackiej propozycji sąd byłby jedynie automatem do orzekania przepadku.