– Oczywiście, że przepisów należy przestrzegać. Wszyscy jednak wiemy, że ograniczenia prędkości w niektórych miejscach to błąd. Samo postawienie znaku informującego o dopuszczalnej prędkości nie zwalnia urzędników od myślenia i działania. Jeśli dwa lata temu fragment dziś pięknej drogi był remontowany i obowiązywało na nim ograniczenie prędkości do 30 km/h, a po remoncie także, to trudno się dziwić kierowcom, że jadą szybciej – tłumaczy.
Cztery lata od zmian
Z szybkiej ścieżki karania kierowców policja korzysta od 18 maja 2015 r. Wówczas to w życie weszły przepisy, które nakazują policjantom zatrzymywanie prawa jazdy w przypadku przekroczenia prędkości w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h.
W jaki sposób technicznie tracimy dokument na drodze? Jeśli kierowca podróżuje sam, dostaje pokwitowanie ważne 24 godziny i ma szansę dojechać do domu. Jeśli w samochodzie jest inny kierowca, który może przejąć kierownicę, drogówka nie wydaje pokwitowania. Prawo jazdy jest wysyłane do starosty, trafia na półkę i wraca po trzech miesiącach. Jeśli w tym czasie kierowca zostanie zatrzymany ponownie, okres karencji jest wydłużany o kolejne trzy miesiące. Przy ponownym przyłapaniu na przekraczaniu prędkości starosta wydaje decyzję o cofnięciu uprawnień. To oznacza konieczność ponownego zdania egzaminu. Poza utratą prawa jazdy kierowca płaci też mandat (500 zł). To podwójne karanie kwestionuje rzecznik praw obywatelskich.
Drugi problem na drogach to wzrost liczby pijanych. Z ponad 70 tys. pijanych kierowców złapanych za kółkiem w 2018 r. tylko dwie trzecie usłyszało wyroki skazujące. Niestety, głównie na grzywnę do tysiąca złotych. Efekt pobłażania widać na drogach. Rośnie procent złapanych.
– Nie działają kary więzienia, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów czy perspektywa jazdy z alkolockiem – twierdzą policjanci. Ich zdaniem winne jest społeczne przyzwolenie. Zarówno policjanci, jak i eksperci od bezpieczeństwa ruchu drogowego są zgodni, że nietrzeźwy kierowca kary się nie boi.
– Nikt, kto wsiada za kierownicę pod wpływem alkoholu, nie bierze pod uwagę, że zostanie zatrzymany czy spowoduje wypadek lub kolizję. I właśnie z tego powodu kontroli drogowych powinno być jak najwięcej. Żeby taki nieodpowiedzialny kierowca, nawet jeśli będzie kalkulował, że nie nadzieje się na patrol, został zatrzymany – tłumaczą.