Od lat mimo zaostrzania kar za wykroczenia drogowe liczba kierowców, którzy przekroczyli dozwolony limit punktów karnych, jest podobna. Wniosek? Nie boją się kar. Wskazują na to policyjne statystyki. Tylko w 2011 r. kierowców, którzy stracili prawo jazdy, było 13 tys., niemal tyle samo co w latach 2008 i 2009 r. Nie podziałały ani rosnąca liczba fotoradarów, ani zaostrzenie mandatów, ani coraz bliższa perspektywa powtórnego egzaminu po przekroczeniu limitu 24 punktów.
W Polsce jest blisko 18 mln kierowców. Policja podaje, że 60 proc. tych, którzy jeżdżą i są zaliczani do doświadczonych (co najmniej rok za kółkiem), stosuje się do przepisów drogowych. Z pozostałymi bywa gorzej. Najczęściej jeżdżą zbyt szybko i brawurowo. Zdaniem policji lepszy skutek może przynieść zaostrzenie punktatora. Ten zmienił się w czerwcu.
– Karanie mandatami nie jest tak samo dotkliwe dla wszystkich. Jedni płacą 500 zł i jadą dalej, inni odczują dolegliwość finansową. Z punktami jest inaczej: są jednakowo surowe dla wszystkich – wyjaśnia Adam Jasiński z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Ocenia, że surowe karanie punktami może zadziałać jak straszak.
Tomasz Matuszewski z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Warszawie uważa podobnie. Zwraca jednak uwagę, że surowsze przepisy mogą wzmóc predyspozycje do kombinowania, np. świadomego zatajania przez właściciela, kto był kierowcą samochodu w dniu, kiedy otrzymał za wycieraczkę mandat za złe parkowanie.
Wśród kierowców łamiących przepisy zyskują od lat na popularności kursy reedukacyjne (pozwalają pozbyć się 12 pkt w ciągu roku). W 2011 r. tylko w