Nie opłaca się ściągać niskich mandatów od cudzoziemców

Część europejskich policji, zanim zacznie szukać obcokrajowca ukaranego mandatem, liczy koszt operacji.

Publikacja: 16.09.2013 03:50

Nie opłaca się ściągać niskich mandatów od cudzoziemców

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Ściąganie mandatów drogowych niższych niż 70 euro (ok. 280 zł) dla żadnego kraju Unii nie jest opłacalne – tak wynika z najnowszego raportu Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. W wielu wypadkach same tłumaczenia kosztują więcej. Polskie sądy, choć – zgodnie z europejskim prawem – mogą odmówić uznania takiego wyroku, robią to sporadycznie. Rzadko też występują o uznanie kar orzeczonych w Polsce. Wystawiły zaledwie 64 takie wnioski. Za to inne państwa skierowały ich do nas blisko 3 tys.

Najkosztowniejsze są tłumaczenia

Państwa, które mimo nieracjonalnych wydatków ścigają dłużników w Polsce, to przede wszystkim Austria i Niemcy.

464 wnioski o uznanie kar pieniężnych skierowała do polskich organów sądowych Austria

Na 639 przeanalizowanych przez instytut drobiazgowo wniosków skierowanych przez nie aż 512 dotyczyło mandatów za naruszenia przepisów ruchu drogowego – głównie przekroczenie dozwolonej prędkości.

Część europejskich policji stosuje jednak zasadę oportunizmu i zanim zacznie szukać kierowcy, zastanawia się, czy jej się to opłaci. Niekiedy poszukiwania są na tyle czasochłonne, że się ich nie rozpoczyna.

Wyrok, o którego uznanie państwa występują, prawie zawsze wymaga tłumaczenia, a to kosztuje. W sprawach badanych przez IWS najniższa kwota za nie wyniosła 23 zł, a najwyższa 345 zł. Czasem wymiana korespondencji trwa kilka miesięcy, a tłumaczyć trzeba każdy dokument.

70 euro wynosi graniczna kwota, od której opłaca się dochodzić egzekucji mandatu

– Wiele wniosków jest niekompletnych i wymaga uzupełnienia, wymiana uwag i wezwania trwają czasem kilka miesięcy – tłumaczy Łukasz Łabiński z Uniwersytetu Łódzkiego.

Im drożej, tym gorzej

Inaczej wygląda ściągalność kar (mandatów) wyższych niż 70 euro. W takich sprawach sąd nie może odmówić uznania wyroku. Najpierw jednak policja z zagranicy zwraca się do polskich prokuratur, wydziałów komunikacji lub Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z wnioskiem o ustalenie adresu zamieszkania właściciela pojazdu. Zwykle po kilku tygodniach do skrzynki kierowcy trafia mandat. Najczęściej od policji z Niemiec, Szwajcarii oraz Włoch.

Najwięcej zapytań do MSW przychodzi z Austrii. W 2012 r. było ich blisko 3 tys., podczas gdy w 2011 r. – 2,2 tys. Sporo pytań przychodzi również z Niemiec, Holandii czy Włoch. Łącznie w ubiegłym roku było ich ponad 14 tys.

Od 8 listopada w Polsce zaczną obowiązywać unijne zasady ścigania i egzekwowania zagranicznych mandatów.

Zgodnie z nimi w Polsce, tak jak każdym unijnym państwie, powstaną krajowe punkty kontaktowe. Zajmą się one wymianą danych o właścicielach aut popełniających wykroczenie.

Sławomir Nowak, minister transportu, obliczył, że w ciągu trzech lat Polska na zagranicznych kierowcach zarobi ok. 23 mln zł, bo 17,5 tys. cudzoziemców podczas podróży po Polsce złamie przepisy drogowe. Minister finansów, a także policja, uważają jednak, że w kwestii ściągnięcia konkretnych kwot niewiele się zmieni.

– Nowe przepisy ułatwią jedynie przekazywanie informacji o osobie właściciela. W egzekucji bezradna okaże się Polska, choć inne kraje już nie – uważa Adam Jasiński z Komendy Głównej Policji. Dlaczego? W Holandii i Austrii np. są przepisy, które pozwalają na skuteczną egzekucję mandatów od obcokrajowców w tych krajach. Sprawca przekroczenia prędkości, który nie odpowie na wezwanie wysłane pocztą, zostaje automatycznie uznany za winnego. Następnie sprawa jest przekazywana do sądu, np. w Polsce, który formalnie potwierdza winę stwierdzoną za granicą, co daje podstawę do ścigania przez komornika. Na mocy naszego prawa sprawa nie wygląda już tak prosto. Musimy ustalić winnego, a więc kierującego, a to bez jego udziału jest niemożliwe.

Mamy za niskie mandaty? (wideo)

Ściąganie mandatów drogowych niższych niż 70 euro (ok. 280 zł) dla żadnego kraju Unii nie jest opłacalne – tak wynika z najnowszego raportu Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. W wielu wypadkach same tłumaczenia kosztują więcej. Polskie sądy, choć – zgodnie z europejskim prawem – mogą odmówić uznania takiego wyroku, robią to sporadycznie. Rzadko też występują o uznanie kar orzeczonych w Polsce. Wystawiły zaledwie 64 takie wnioski. Za to inne państwa skierowały ich do nas blisko 3 tys.

Pozostało 87% artykułu
Sądy i trybunały
Rezygnacja Julii Przyłębskiej to jest czysta kalkulacja
Praca, Emerytury i renty
Wigilia wolna od nowego roku. Ale nie to oburza biznes
Podatki
Pułapka na frankowiczów: po ugodzie może być PIT
Konsumenci
Jak otrzymać ulgę na prąd? Kto może mniej zapłacić za energię? Ekspert odpowiada
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Nieruchomości
SN: kiedy mieszkanie u rodziców prowadzi do zasiedzenia
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska