Przepis zobowiązujący do wskazania kierowcy nie narusza prawa do odmowy obciążania członków rodziny, bo prawo takie dotyczy tylko przestępstw, a nie wykroczeń – uzasadniał swój wyrok Trybunał Konstytucyjny. A samo wskazanie, komu właściciel auta je powierzył, jest tylko wskazaniem okoliczności faktycznej. I nie przesądza jeszcze o odpowiedzialności kierującego.
Kara za nieujawnienie jest umiarkowana i proporcjonalna do celów – argumentował TK. W grę wchodzi tylko grzywna od 20 zł do 5 tys. zł.
Dobrem nadrzędnym jest z kolei bezpieczeństwo ruchu drogowego, w tym wszystkich jego uczestników (kierowców, pieszych, rowerzystów, motocyklistów itd.).
Seremet broni
Sprawa trafiła do TK na wniosek Andrzeja Seremeta, prokuratora generalnego. Jego zdaniem kwestionowane przepisy (art. 96 i 97 kodeksu wykroczeń) nie spełniają konstytucyjnych standardów ochrony życia rodzinnego. Obowiązek wskazania, kto kierował pojazdem w czasie zaistnienia wykroczenia, został opatrzony rygorem sankcji, nawet gdy pojazdem kierowała osoba najbliższa dla właściciela lub posiadacza pojazdu – pisze Seremet. Jego zdaniem oznacza to, że „ustawodawca zwykły zignorował wolę ustrojodawcy, by małżeństwo znajdowało się pod ochroną i opieką RP i by państwo w swej polityce społecznej uwzględniało dobro rodziny, w tym moc więzi rodzinnych, respektowaną nawet na gruncie prawa karnego".
– Denuncjacja jest postrzegana w społeczeństwie polskim jako dwuznaczna moralnie. W tej sytuacji ustawodawca, który pragnie wprowadzenia obowiązku denuncjacji do systemu prawa polskiego, a zwłaszcza wprowadzenia kary za jego nierespektowanie, powinien kierować się szczególną ostrożnością i umiarem – argumentował PG. – Przepis nakazujący wskazanie kierowcy zwalnia odpowiedzialne służby od podjęcia czynności – zauważył.