Ważą się losy ochrony konstytucyjnych praw każdego chorego. Wczoraj Sejmowa Komisja Zdrowia wznowiła pracę nad projektem ustawy o systemie informacji medycznej. Przygotowane przez Ministerstwo Zdrowia przepisy przewidują utworzenie ogólnopolskiego systemu informacji medycznej (SIM). Będzie on największą bazą danych w Polsce. Znajdzie się w niej wiele szczegółowych danych o pacjentach, od numeru PESEL, przez stopień niepełnosprawności, grupę krwi, po datę zgonu.
Przygotowywana ustawa jest przedmiotem sporu między generalnym inspektorem ochrony danych osobowych a Ministerstwem Zdrowia. Wojciech Wiewiórowski (GIODO) zarzuca, że jej dwa zapisy łamią konstytucyjne prawa każdego chorego. Nie precyzują bowiem, kto (lekarz, pielęgniarka czy ratownik medyczny) i do jakich wrażliwych danych w systemie będzie miał dostęp. Zgodnie z projektem określi to dopiero rozporządzenie wykonawcze do ustawy.
– Takie zapisy będą niezgodne z art. 51 konstytucji. Stanowi on, że nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji dotyczących jego osoby. Dlatego już w ustawie powinniśmy wskazać zasady dostępu do rejestrów – powiedział na posiedzeniu komisji Wojciech Wiewiórowski. Dodał, że jeśli zasady wglądu określi minister zdrowia, będzie to oznaczało, iż nad ochroną wrażliwych danych pacjentów czuwa nie Sejm, ale informatycy z resortu.
Obecni na posiedzeniu komisji przedstawiciele resortu nie dostrzegli problemu, który chce wyeliminować GIODO. Powołali się na wyjątek z art. 27 ust. 2 pkt 7 w ustawie o ochronie danych osobowych, który pozwala im przetwarzać dane medyczne w celu ochrony zdrowia.
– Nie widzimy żadnej niezgodności z konstytucją. Jeśli ograniczy się nam możliwość samodzielnego ustalania dostępu do rejestrów medycznych, nie będziemy mogli prowadzić skutecznej polityki zdrowotnej – powiedział Jakub Szulc, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia.