Wojewódzki Specjalistyczny Szpital w Radomiu życzy sobie 5 zł za godzinę za to, że umożliwia studentom medycyny, pielęgniarstwa czy farmacji praktyczne kształcenie na swoich oddziałach i w komórkach organizacyjnych. W efekcie za miesięczną praktykę w placówce medycznej, w pełnym wymiarze godzin, młodzi ludzie płacą ok. 945 zł. Taniej jest natomiast w Szpitalu Psychiatrycznym w Krychnowicach, który na wstępie żąda 150 jednorazowej opłaty od studenta.
Za zużycie rękawiczek
- Opłaty wprowadziliśmy od września. Praktykant wchodząc na salę operacyjną zużywa przecież rękawiczki, fartuchy czy waciki, które wcześniej kupujemy. Nie widzę powodu, dla którego powinniśmy ponosić koszty kształcenia praktycznego studentów - mówi Luiza Staszewska, dyrektor radomskiego szpitala.
Zarządzający szpitalami powołują się na art. 89 ustawy o działalności leczniczej. Zgodnie z nim szpitale nie prowadzone przez uczelnie medyczne czyli np. samorządowe mogą udostępniać swe oddziały i poradnie kształcącym się studentom na podstawie umowy cywilnoprawnej podpisanej z ich uczelnią.
– Szkoły wyższe owszem chcą podpisywać z nami umowy, ale z klauzulą, że nie rodzi to żądnych skutków finansowych pomiędzy stronami. Dlatego na okres wakacji nie zawarłam żadnej umowy -tłumaczy dyrektor Staszewska.
W efekcie studenci w tym szpitalu wykładają pieniądze za praktyki z własnej kieszeni. Młodzi ludzie są jednak niezadowoleni z tego stanu rzeczy i dziwią się na branżowych forach internetowych dlaczego muszą płacić za to, że niejednokrotnie pomagają personelowi medycznemu w szpitalu.