To sedno wczorajszego wyroku Trybunału Konstytucyjnego (sygnatura akt: K 6/13). Skargę wniosła Naczelna Izba Lekarska (NRL). Kwestionowała zasady działania wojewódzkich komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych. Lekarze uważają, że są dyskryminowani, ponieważ przepisy art. 67i i art. 67j ustawy o prawach pacjenta, na podstawie której funkcjonują komisje, nie dopuszczają ich do udziału w postępowaniu. Czyli osób biorących udział w zdarzeniu medycznym. Może nim być błąd w sztuce lekarskiej, zakażenie pacjenta lub rozstrój zdrowia poszkodowanego, do którego doprowadziło np. uszkodzone urządzenie, a nie bezpośrednio medyk.
– Lekarz nie może nawet bronić się przed komisją, a przecież to jemu głównie przypisuje się błędy – tłumaczył wczoraj przed Trybunałem Maciej Hamankiewicz, prezes NRL. – Dlatego przedstawiciele samorządu lekarskiego uważają, że przepisy ustawy o prawach pacjenta przeczą konstytucyjnej zasadzie prawa do rozpatrzenia sprawy przez niezależny i niezawisły sąd.
Wojewódzka komisja rozpatrująca wniosek poszkodowanego pacjenta lub spadkobierców zmarłej w szpitalu osoby bada tylko, czy doszło do zdarzenia medycznego i czy pacjent został rzeczywiście przez pracowników szpitala poszkodowany. Nie sprawdza natomiast, z winy którego lekarza do tego doszło. Ta właśnie zasada działania komisji stała się wczoraj osią sporu przed Trybunałem.
– Może i komisja nie sprawdza winy, ale jeśli uzna, że pacjent zmarł z winy szpitala, to na lekarza spada odium tej tragedii – mówił wczoraj Marek Chmaj, radca prawny reprezentujący lekarzy.
Poseł Stanisław Piętka ripostował z kolei, że istotą powołania do życia w 2012 r. wojewódzkich komisji było umożliwienie pacjentom dochodzenia odszkodowań w szybkim i alternatywnym, pozasądowym trybie.