Skargę złożył Arkadiusz Radwan, adwokat i prezes zarządu Instytutu Allerhanda. Głównym zarzutem wobec art. 335 kodeksu wyborczego, ustanawiającego 5-proc. próg wyborczy w wyborach do PE jest jego niezgodność z zasadami: równości prawa wyborczego, demokratycznego państwa prawnego i proporcjonalności.

– Prowadzi on do wykluczenia dużej grupy wyborców. Oprócz osób głosujących na partie, które nie przekroczyły progu, są jeszcze ci, którzy przenieśli swoje głosy na ugrupowania mające większe szanse na zdobycie 5 proc., oraz ci, którzy w ogóle nie poszli do urn – argumentuje autor skargi.

Inspiracją był wyrok niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z lutego tego roku, dotyczący progu wyborczego w wyborach eurodeputowanych z RFN. Mimo że próg wynosił 3 proc., został zakwestionowany ze względu na naruszenie zasady równości wyboru. W rezultacie w Niemczech do uzyskania mandatu do PE wystarczyło uzyskanie jedynie 0,63 proc. wszystkich głosów.

Jak zauważa Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego, problem ma wyjątkowo duże znaczenie.

– Ewentualne stwierdzenie niekonstytucyjności progu wyborczego zwiększy przestrzeń wolności obywateli. Atrakcyjniejsze staną się same wybory, które obecnie są niemal formalnością. Im więcej rywalizacji między partiami, także tymi małymi, tym lepiej z punktu widzenia demokracji – zwraca uwagę.