Podczas rekrutacji liczy się dobro takiego dziecka – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny.
Sprawa dotyczyła chłopca z zespołem Aspergera, który uczęszczał do szkoły podstawowej na warszawskiej Woli. Do gimnazjum w tym samym budynku nie został jednak przyjęty z braku miejsc. Pierwszeństwo miały dzieci z dzielnicy. Trzecim kryterium był rodzaj niepełnosprawności.
Chłopiec mieszkał pod Warszawą. Miał trudności w akceptowaniu zmian w otoczeniu. Kontynuacja nauki w znanej mu szkole była podstawowym elementem jego terapii. Chłopiec musiał jednak szkołę zmienić. Po półtora roku okazało się, że dyrektor zespołu szkół powinien go przyjąć. Tak orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Dyrektor złożył jednak skargę kasacyjną.
Sąd kasacyjny był tego samego zdania co WSA: o przyjęciu dziecka z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego wydanego ze względu na niepełnosprawność nie decyduje miejsce jego zamieszkania. Najważniejszym kryterium jest orzeczenie.
- To, czy dziecko mieszka w pobliżu jest sprawą trzeciorzędną – powiedziała w ustnym uzasadnieniu sędzia NSA Irena Kamińska.