Ostatni raz taka próba została podjęta w styczniu 2019 r., kiedy lider włoskiej Ligi Matteo Salvini został przyjęty w Warszawie przez Jarosława Kaczyńskiego. Rozmowy o budowie wspólnego klubu w Parlamencie Europejskim jednak upadły, bo prezes PiS nie chciał mieć nic wspólnego ze Zjednoczeniem Narodowym Marine Le Pen, z którą włoski polityk pozostawał w Strasburgu w aliansie. To był też etap, kiedy Salvini forsował mocno antyeuropejską politykę: chciał, aby jego kraj wyszedł ze strefy euro, a może i samej Wspólnoty.
– Nam też zależy na obronie tożsamości państw, jesteśmy przeciwni centralizacji Unii, stawiamy na Europę ojczyzn. Ale przy zachowaniu tych warunków uważamy integrację za coś pozytywnego, w niektórych obszarach opowiadamy się za daleko idącą solidarnością europejską – podkreśla w rozmowie z „Rzeczpospolitą" eurodeputowany PiS, prof. Zdzisław Krasnodębski.
Proeuropejska wolta
Wreszcie Salvini, którego wielu zapamiętało ze zdjęć z koszulką z wizerunkiem Władimira Putina na Placu Czerwonym, opowiadał się za bliską współpracą z Moskwą: rzecz nie do zaakceptowania przez polskie władze.
Ten ostatni punkt do dziś się nie zmienił: Liga nadal chce zniesienia unijnych sankcji nałożonych na Rosję po zajęciu Krymu przed ośmiu laty. Naciska na to w szczególności wielki biznes z północy Włoch, filar wyborczy Ligi. Dla włoskich przedsiębiorców te restrykcje są po prostu bardzo kosztowne, ograniczają możliwość robienia biznesu w Rosji. Ale ci sami przedsiębiorcy pchnęli Salviniego do poparcia w lutym rządu byłego szefa EBC Mario Draghiego, jednego z najbardziej proeuropejskich polityków w historii Włoch. Liga ma tam wpływowych polityków, w tym w ministra rozwoju Giancarlo Giorgettiego. Stosunek do Unii przestał więc dzielić Kaczyńskiego i Salviniego, niektórzy powiedzą nawet, że Włoch stał się bardziej proeuropejski od Polaka.
– Cezurą było powołanie Funduszu Odbudowy. Główny argument Salviniego o skąpej Brukseli, która odwróciła się od Włoch, przestał przemawiać do wyborców. Aby utrzymać mocne poparcie, Liga musiała więc zmienić front, przesunąć się ku centrum i stać się o wiele bardziej proeuropejska – mówią „Rzeczpospolitej" źródła w Rzymie.