Najczęstsze błędy medyczne, którymi zajmują się najpierw prokuratorzy, a potem sądy, to nieprawidłowa diagnoza, przedwczesny wypis i niewykonanie badań. Liczba spraw zgłaszanych do prokuratury rośnie w szybkim tempie. Dowód? W 2017 r. było ich w prokuraturze o 45 proc. więcej niż rok wcześniej. Coraz hojniejsze są też sądy dla poszkodowanych przez służbę zdrowia. Z najnowszych statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w latach 2014–2017 w sumie kwota zadośćuczynień i odszkodowań wzrosła o 70 proc. Skąd ten wzrost? Poszkodowani wiedzą, że mogą walczyć o swoje, coraz więcej prawników specjalizuje się w tej trudnej dziedzinie, a i sądy są przychylniejsze poszkodowanym.
Wiedzą, jak walczyć
W 2017 r. pieniądze za szkody wyrządzone przez służbę zdrowia dostało 81 osób. Było to w sumie 13, 5 mln zł, trzy lata wcześniej – niespełna 8 mln zł. Coraz więcej płacą też prywatne szpitale. W 2017 r. sądy nałożyły na nie obowiązek wypłaty 56 tys. zł odszkodowań i ponad 770 tys. zadośćuczynienia. To o 30 proc. więcej niż w 2016 r.
Jolanta Budzowska, radca prawny, specjalizująca się w takich sprawach, ocenia, że choć globalnie wzrost widać, to wcale nie jest tak różowo.
Przyznaje, że na wyższe kwoty wpływ może mieć wzrost świadomości poszkodowanych i duża aktywność kancelarii zajmujących się błędami medycznymi. Co do hojności sądów jest ostrożna.
– Nawet jeśli jest wzrost, to nie rewolucyjny, tylko ewolucyjny – uważa. Przyznaje, że kwoty rosną w sprawach najpoważniejszych, kiedy dochodzi do bardzo poważnego uszczerbku na zdrowiu. W tych drobniejszych utrzymują się na stałym poziomie – zadośćuczynienia często nie wykraczają powyżej 100 tys. zł, a dziś bywają nawet niższe.