Ziemkiewicz przyleciał do Wielkiej Brytanii w sobotę. Miał towarzyszyć córce, która rozpoczyna naukę na Uniwersytecie w Oksfordzie. Na lotnisku został przesłuchany, pobrano od niego odciski palców, wykonano zdjęcia. Procedura trwała kilka godzin i wiązała się z odebraniem rzeczy osobistych, dokumentów oraz telefonu. Publicysta miał też zostać pozbawiony dostępu do leków. Potem musiał wracać do Polski najbliższym samolotem. Władze Zjednoczonego Królestwa uznały, że propagowane przez Ziemkiewicza poglądy są sprzeczne z „wartościami Wielkiej Brytanii" i stąd jego obecność jest tam niepożądana.