W marcu 2008 r. obywatel Ukrainy Witalij H. przyjechał do gospodarstwa sadowniczego Mieczysława S., by kupić jabłka. W komorze chłodniczej chciał zobaczyć owoce w górnych skrzynio-paletach. Mieczysław S. powiedział, że ściągnie palety wózkiem widłowym (ze względu na śliską posadzkę nie można było skorzystać z drabiny). Pod nieobecność właściciela mężczyzna zaczął wspinać się po skrzyniach i spadł z wysokości ponad 3,5 metra na betonowe podłoże. Doznał złamania trzonu kręgu lędźwiowego z porażeniem nóg, urazu głowy ze złamaniem kości potylicznej. Mimo operacji nie może się samodzielnie poruszać.
Winą za ten wypadek obarczył właściciela gospodarstwa. Dowodził, że przystał on na to, aby klient sam wspiął się po skrzyniach. Także wejście do zbyt krótko wietrzonej komory chłodniczej spowodowało utratę przytomności i w konsekwencji upadek na posadzkę. Jabłka w komorze przechowywane są w tzw. atmosferze kontrolowanej z niską zawartością tlenu.
Sąd Okręgowy w Lublinie nie dopatrzył się winy właściciela gospodarstwa. Stwierdził, że Witalij H. wszedł na skrzynki samowolnie, na własne ryzyko, bez zgody właściciela gospodarstwa, wykorzystując jego nieobecność. Wspinaczka wymagała przy tym dużej sprawności i znacznego wysiłku, tymczasem mężczyzna był osobą niepełnosprawną, bo 17 lat wcześniej stracił w wypadku palce lewej stopy. To negatywnie wpływało na jego zdolność do swobodnego poruszania się, zwłaszcza wchodzenia na śliskie skrzynie.
Sąd nie dopatrzył się także podstaw do przyjęcia, że warunki panujące w komorze chłodniczej były niebezpieczne. Biegły z zakresu toksykologii stwierdził, że powodem zasłabnięcia nie mogła być zbyt mała ilość tlenu w komorze. Komora została przygotowana do rozładunku owoców dzień wcześniej poprzez jej rozhermetyzowanie i wentylację (która trwała 13 godzin), sprawnie działały także wentylatory i czujniki zawartości azotu. Komora posiadała niezbędne przeglądy. Biegły z zakresu medycyny pracy stwierdził, że niewielki niedobór tlenu w pomieszczeniu nie doprowadziłby do zasłabnięcia zdrowej osoby przebywającej w takich warunkach kilka minut. Nadto dwie godziny przed wypadkiem pozwany z synem pracowali w komorze, wystawiając palety do rozładunku, i żaden z nich nie zasłabł. Warunki panujące w pomieszczeniu nie były więc niebezpieczne.
Zdarzenie było nieszczęśliwym wypadkiem, za które właściciel gospodarstwa nie ponosi winy.