Projekt nowego prawa GMO przebrnął już przez brukselskie uzgodnienia i czeka na rozpatrzenie przez Radę Ministrów. Potem trafi do Sejmu.
Proponowane przepisy szczegółowo regulują kwestie związane z wprowadzaniem wyhodowanych lub zmodyfikowanych w laboratoriach nasion do uprawy. Przede wszystkim jednak pozwalają na polowe uprawy GMO. Dziś nie jest to dozwolone przez krajowe przepisy, ale dość powszechnie praktykowane. Pozwalają też na tworzenie stref wolnych od GMO, jeśli taką umowę podpisze choćby dwóch rolników mających sąsiadujące ze sobą działki.
Ministerstwo Środowiska pod naciskiem Brukseli musiało się wycofać z propozycji, by takie strefy ustalały samorządy.
– To niedobrze – twierdzi Edyta Jaroszewska-Nowak ze Stowarzyszenia Producentów Żywności Metodami Ekologicznymi EKOLAND. [b]– Mało który rolnik orientuje się na tyle w przepisach, by zadbać o utworzenie takiej strefy. [/b]
Prawo określa też, na jakich zasadach prace z GMO prowadzić mogą tzw. zakłady inżynierii genetycznej, czyli wyspecjalizowane laboratoria i firmy produkcyjne. Wszystko, co będzie związane z GMO, ma być ściśle kontrolowane. Zajmie się tym aż osiem urzędów, m.in. inspekcje sanitarna, handlowa, jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych oraz służby celne. Będą sprawdzać m.in., czy informacja, że produkt zawiera GMO, została podana odpowiedniej wielkości literami. Czcionka ma być nie mniejsza niż ta z nazwą produktu.