Osoby, które chcą poratować zdrowie w sanatorium, nie muszą czekać dwóch lat na turnus opłacony przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Jeśli się pospieszą, do Ustronia, Ciechocinka czy Polańczyka wyjadą jeszcze tego lata. Na turnus finansowany ze środków, którymi dysponuje Zakład Ubezpieczeń Społecznych, czeka się maksymalnie dwa miesiące.
– ZUS wyznaczył jasne kryteria, na podstawie których pacjenci mogą być kierowani na rehabilitację. Tymczasem sanatorium z NFZ jest traktowane często jak tanie wczasy – mówi Włodzimierz Bołtruczuk, prezes Podlaskiego Związku Lekarzy Pracodawców.
Jego zdaniem także w wypadku wyjazdów finansowanych przez NFZ powinny zostać wyznaczone jasne kryteria, by nie marnotrawić środków i nie blokować dostępu do świadczeń osobom, które rzeczywiście ich potrzebują.
Nie dla emeryta
Na wyjazd do sanatorium z ZUS mogą liczyć osoby zagrożone całkowitą lub częściową niezdolnością do pracy, a także ubezpieczeni uprawnieni do zasiłku chorobowego lub świadczenia rehabilitacyjnego. Na turnus z zakładu nie mają więc szans emeryci.
– Podstawą skierowania na rehabilitację jest orzeczenie lekarza orzecznika ZUS. Na badanie do niego kieruje lekarz prowadzący – tłumaczy Wojciech Andrusiewicz z biura prasowego centrali ZUS.