Dlaczego chorzy nie czują się bezpiecznie w szpitalach

Tylko w nielicznych szpitalach działają okołooperacyjne procedury ochrony pacjentów. Dlatego cały czas dochodzi do tragicznych pomyłek.

Publikacja: 10.12.2013 08:24

Dlaczego chorzy nie czują się bezpiecznie w szpitalach

Foto: sxc.hu

W październiku na jednym z oddziałów Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku zmarł pacjent, któremu przetoczono niewłaściwą grupę krwi. Mężczyzna potrzebował jej po zabiegu urologicznym. Trafił na oddział intensywnej opieki, na którym leżała też inna pacjentka wymagającą podania krwi. Pielęgniarki przetoczyły pacjentowi przeznaczoną dla kobiety grupę A zamiast grupy O. To wywołało u niego wstrząs. Sprawę śmierci bada teraz prokuratura.

Obowiązkowe karty

Takie tragiczne przypadki dowodzą, że w polskich szpitalach cały czas brakuje procedur bezpieczeństwa. Zostały ustalone, ale nie są obowiązkowe. Dlatego komisja lekarska badająca tę sprawę uznała, że trzeba je jak najszybciej wdrożyć w gdańskiej klinice.

– Procedury przewidują, że pielęgniarka przetoczy krew tylko na polecenie lekarza i w jego obecności. Wcześniej powinna sprawdzić tożsamość pacjenta, jego grupę krwi i czynnik Rh oraz ich zgodność z krwią przetaczaną, daty ważności i wyniki badań kontrolnych – tłumaczy prof. Andrzej Banasiński, przewodniczący komisji, prorektor GUMed ds. klinicznych.

119 - placówek wprowadziło kartę okołooperacyjną

Procedury przewidują też, że pielęgniarka poda krew tylko jednemu pacjentowi, a nie dwojgu naraz, jak było do tej pory.

Podobne procedury wprowadziło jednak niewiele szpitali. Niewiele też lecznic ma u siebie okołooperacyjne karty kontrolne. Mają one poprawiać bezpieczeństwo chorych poddawanych zabiegom.

Po tym, jak dwa lata temu w jednym z warszawskich szpitali pacjentowi wycięto zdrową nerkę zamiast tej z nowotworem, Ministerstwo Zdrowia planowało znowelizować ustawę o działalności leczniczej. Chciało zobowiązać szpitale do wprowadzenia takich kart. Do tej pory resort nie zmienił jednak przepisów. Ograniczył się do wydania komunikatu, że zaleca wprowadzenie okołooperacyjnych kart kontrolnych. Tymczasem z danych rzecznika praw pacjenta wynika, że zaledwie 119 szpitali na 800 funkcjonujących w Polsce wprowadziło dobrowolnie te procedury.

– Karty powinny posiadać wszystkie szpitale, a nie tylko te z akredytacją Ministerstwa Zdrowia. Zapewnia ona poczucie bezpieczeństwa operowanym pacjentom i zespołom operacyjnym – tłumaczy Krystyna Barbara Kozłowska, rzecznik praw pacjenta (RPP).

Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann w odpowiedzi na postulaty RPP podkreśla, że resort nie rezygnuje z prac nad zmianą przepisów.

– Zamierzamy znowelizować rozporządzenie w sprawie rodzajów dokumentacji medycznej. Chcemy dopisać, że na oddziałach zabiegowych szpitali prowadzenie karty okołooperacyjnej będzie obowiązkiem – podkreśla Neumann.

Kilka faz kontroli

Pracownicy nielicznych szpitali, w których funkcjonuje karta, chwalą jej rozwiązania. – Jest to podwójna kontrola, pozwala jeszcze raz zweryfikować, czy zabieg przebiega prawidłowo. Dzięki temu zmniejsza się ryzyko popełniania błędów medycznych – tłumaczy Marzena Barton, dyrektor ds. medycznych szpitala w Kościerzynie.

Karta taka funkcjonuje w wielu europejskich szpitalach. Zaleca ją Światowa Organizacja Zdrowia. Na dokumencie zaznaczone są trzy fazy zabiegu. Pierwsza trwa do chwili przed podaniem znieczulenia i podczas niej lekarze np. zaznaczają niezmywalnym flamastrem miejsce nacięcia. Druga trwa do momentu po podaniu znieczulenia, ale przed wykonaniem cięcia. Wreszcie ostatnia obejmuje czas po zamknięciu rany, ale przed wywiezieniem pacjenta z sali operacyjnej.

800 szpitali - samorządowych, resortowych i klinicznych funkcjonuje obecnie w Polsce

Nad prawidłowością przebiegu wszystkich etapów czuwa lekarz koordynator. Po każdej fazie, po uzyskaniu ustnego potwierdzenia od reszty zespołu, że procedura przebiega prawidłowo, podpisuje się na karcie.

W szpitalach, w których nie ma karty, lekarz operujący ogranicza się do przejrzenia historii choroby pacjenta, a w razie wątpliwości zadaje pytania członkowi zespołu.

W październiku na jednym z oddziałów Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku zmarł pacjent, któremu przetoczono niewłaściwą grupę krwi. Mężczyzna potrzebował jej po zabiegu urologicznym. Trafił na oddział intensywnej opieki, na którym leżała też inna pacjentka wymagającą podania krwi. Pielęgniarki przetoczyły pacjentowi przeznaczoną dla kobiety grupę A zamiast grupy O. To wywołało u niego wstrząs. Sprawę śmierci bada teraz prokuratura.

Obowiązkowe karty

Pozostało 87% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara