Rzecznik praw obywatelskich wystąpił z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego. Jego zdaniem ustawa o służbie zagranicznej może naruszać konstytucyjną gwarancję równego dostępu do nauki.
Dzieci pracowników polskich ambasad powinny uczęszczać do publicznych szkół za granicą. Jeśli nie mają takiej możliwości, bo zagraniczny system nie przewiduje bezpłatnej edukacji, ich rodzicom przysługuje zwrot czesnego w prywatnej placówce. Zgodnie z ustawą o służbie zagranicznej prawo zwrotu opłat dotyczy jednak wyłącznie szkoły typu podstawowego lub średniego. Nie obejmuje zatem obowiązkowego przygotowania przedszkolnego. Za przedszkolaki rodzice płacą więc z własnej kieszeni.
Jednak charakter prawny obowiązku szkolnego i rocznego obowiązku przedszkolnego jest identyczny. Tzw. zerówka jest więc objęta konstytucyjną gwarancją równego, powszechnego i bezpłatnego dostępu do nauki. Ustawa zasadnicza nie wskazuje dolnej granicy wieku, w którym rozpoczyna się obowiązkowa edukacja. Nie precyzuje także placówek oświatowych, które powinny być pierwszym etapem obowiązku nauki. Może to być przedszkole.
Zgodnie z ustawą o systemie oświaty, obowiązek nauki rozpoczyna się w roku kalendarzowym, w którym dziecko kończy pięć lat. Może on podlegać egzekucji administracyjnej. Jak argumentuje rzecznik we wniosku, członkowie służby zagranicznej są obywatelami zatrudnionymi przez polski organ władzy publicznej. Fakt, że miejsce faktycznego wykonywania obowiązków służbowych znajduje się poza granicami Polski, nie powinien mieć znaczenia dla realizacji prawa do nauki dzieci pracowników.
Państwo musi zapewnić dzieciom zatrudnionych w służbie zagranicznej dostęp do edukacji analogicznej do tej, do której miałyby dostęp w Polsce. Po powrocie do kraju powinny legitymować się świadectwami i dyplomami, które pozwolą im kontynuować naukę na etapie właściwym dla ich wieku.