Jak wynagradzać pełnomocników prawnych

Gwarancją należytego poziomu usług prawnych jest uzależnienie wynagrodzenia prawnika od wyniku procesu – twierdzi Michał Zaremba, dr prawa, pracownik naukowy Instytutu Dziennikarstwa UW

Aktualizacja: 03.06.2008 08:33 Publikacja: 03.06.2008 01:21

Red

Debata na temat statusu korporacji prawniczych koncentruje się przede wszystkim na kwestii otwartości tych korporacji i stopnia ich niezależności. Pomija się natomiast problem sposobu wynagradzania pełnomocników prawnych. Tymczasem zagadnienie to wpływa i na zakres dostępu obywateli do pomocy prawnej, i na jakość tej pomocy.

Usługi prawne, podobnie jak usługi medyczne czy mechaników samochodowych, stanowią tak zwane credence goods, czyli dobra oparte na reputacji. Cechą charakterystyczną takich dóbr jest to, że dokonanie przez nabywcę oceny ich jakości oraz celowości zakupu jest albo niemożliwe, albo, w porównaniu z ich wartością, zbyt kosztowne.

Oczywiście taka sytuacja stwarza ogromną pokusę oszukiwania konsumentów, czego dowodem może być udokumentowana badaniami naukowymi skala nadużyć w służbie zdrowia. Trudno też przypuszczać, by od patologii takich było wolne środowisko prawnicze. Nielojalne działania wobec klienta mogą mieć postać ukrywania przed nim informacji o znikomym prawdopodobieństwie wygrania procesu, podejmowania czynności zbędnych (tak zwłaszcza w przypadku wynagrodzenia godzinowego) czy niedołożenia należytej staranności (typowe dla wynagrodzenia ryczałtowego). Rzecz jasna kodeksy etyki zawodowej poświęcają wiele miejsca kwestii jakości świadczonych usług, jednakże egzekwowanie tych postanowień przez organy samorządu jest mało skuteczne.

Daleko lepszym rozwiązaniem byłoby bardziej ścisłe powiązanie interesu klienta z interesem jego prawnika, czyli legalizacja umów uzależniających wypłatę wynagrodzenia od wyniku procesu (tzw. contingency fee). Tylko taka umowa zagwarantuje bowiem możliwie optymalny poziom opieki prawnej. Równocześnie brak zgody adwokata czy radcy prawnego na ten rodzaj wynagrodzenia stanowić będzie dla potencjalnego klienta informację o zasadności jego roszczeń.

Contingency fee znajduje zastosowanie przede wszystkim w odniesieniu do prawników reprezentujących osoby poszkodowane, w tym zwłaszcza ofiary naruszeń dóbr osobistych (głównie życia, zdrowia, czci, prywatności i wizerunku). Zawieranie tego typu kontraktów jest powszechnie przyjęte w USA. Poza tym funkcjonują one także w innych państwach, na przykład w Wielkiej Brytanii i Irlandii.

W Polsce prawny zakaz podpisywania takich umów stanowi konsekwencję systemu stawek minimalnych pobieranych na mocy prawa z tytułu świadczenia usług pomocy prawnej. Poza tym § 50 ust. 3 kodeksu etyki adwokackiej zabrania członkom palestry zawierania umowy z klientem, która przewidywałaby obowiązek zapłaty honorarium za prowadzenie sprawy uzależnionej wyłącznie od ostatecznego wyniku sprawy. Jednakże „adwokat może zawrzeć umowę przewidującą dodatkowe honorarium za pozytywny wynik sprawy” (podobnie art. 29 ust. 3 kodeksu etyki radcy prawnego).

Z kolei kodeks etyczny dla prawników w Unii Europejskiej uchwalony przez Radę Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Unii Europejskiej przewiduje w punkcie 3.3.1. zakaz pactum de quota litis, czyli umów o udział w zasądzonym świadczeniu (np. w postaci procentu wygranej sumy). Unormowania te wydają się jednak sprzeczne z polityką Unii Europejskiej w dziedzinie konkurencji i prawdopodobnie nie będą mogły być utrzymane (szerzej: M. Zaremba, „Koszty procesu o naruszenie czci jako czynnik «schładzający» debatę publiczną, „Palestra” 2007, nr 7).

Inną bardzo ważną zaletą wynagrodzenia prowizyjnego jest ułatwienie społeczeństwu dostępu do pomocy prawnej, ponieważ pozwala odwlec moment płatności za usługę do chwili uzyskania odszkodowania lub też, w razie porażki, umożliwia oszczędzenie na kosztach postępowania. Poza tym wysokość pobieranego przez kancelarię procentu stanowi jasne kryterium ułatwiające porównanie oferty rynkowej i przez to zwiększające konkurencję. Wreszcie upowszechnienie contingency fee oznacza oszczędności dla budżetu państwa związane z mniejszymi kosztami pomocy prawnej przysługującej z urzędu.

Zachwalane rozwiązanie nie jest oczywiście pozbawione wad. W literaturze wskazuje się, że wynagrodzenie prowizyjne może skłaniać pełnomocników do przedwczesnego zawierania ugody, prowadzić do eskalacji kosztów adwokackich oraz stanowić zachętę do naruszania zasad etycznych.

Pierwszy zarzut łatwo odeprzeć, bo alternatywne rodzaje wynagrodzeń albo wiążą się z takim samym zagrożeniem (wynagrodzenie ryczałtowe), albo, odwrotnie, zachęcają do wyboru drogi sądowej kosztem interesów klienta (wynagrodzenie godzinowe). Drugi argument dotyczy głównie sytuacji w Stanach Zjednoczonych, w których dopuszczalne jest orzekanie tzw. odszkodowań represyjnych (punitive damages), często w ogromnej wysokości. Poza tym w Polsce barierę zniechęcającą do zgłaszania zawyżonych roszczeń stanowią przepisy o kosztach sądowych, w tym o wysokości opłaty wstępnej i zasadach zwrotu kosztów. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by ustalić maksymalną wysokość udziału pełnomocnika, przy uwzględnieniu jednak premii za ryzyko, jakie ponosi on w związku z zaaprobowaniem tego rodzaju umowy.

Trzeci zarzut zyskał na aktualności w świetle doniesień prasowych o działalności kancelarii odszkodowawczych, których agenci, chcąc zdobyć klientów, mają przekupywać pracowników szpitali i „wsuwać wizytówki ofiarom wypadków za gips”. Analiza tego procederu pozwala na sformułowanie trzech podstawowych wniosków.

Po pierwsze: mimo iż takie zachowania stanowią rażące pogwałcenie kodeksu etyki adwokackiej (w szczególności § 23b), to media zareagowały pierwsze.Po drugie: kancelarie owe mają się rozliczać ze swoimi klientami na zasadzie nieformalnego contingency fee, skoro zatem zjawisko to i tak występuje, to zamiast je zwalczać, lepiej je uregulować.

Po trzecie: lektura wpisów na forach internetowych dowodzi, że pośrednictwo tego typu kancelarii w starciu z wielkimi firmami ubezpieczeniowymi jest postrzegane jako korzystne dla ubezpieczonych. Skargi na te podmioty dotyczą przede wszystkim sposobu docierania z ofertą do klientów oraz wysokości prowizji, a patologie z tym związane można przynajmniej częściowo ograniczyć, przeprowadzając kampanie informacyjne i wprowadzając prawne obostrzenia.

Podsumowując: chociaż za zakazem zawierania umów o wynagrodzenie uzależnione od wyniku sprawy przemawia tradycja i przykład większości państw Europy, dopuszczenie takiej możliwości opłacania pomocy prawnej jest uzasadnione z punktu widzenia ekonomii i interesu publicznego.

Michał Zaremba jest autorem książki „Prawo prasowe. Ujęcie praktyczne”

Debata na temat statusu korporacji prawniczych koncentruje się przede wszystkim na kwestii otwartości tych korporacji i stopnia ich niezależności. Pomija się natomiast problem sposobu wynagradzania pełnomocników prawnych. Tymczasem zagadnienie to wpływa i na zakres dostępu obywateli do pomocy prawnej, i na jakość tej pomocy.

Usługi prawne, podobnie jak usługi medyczne czy mechaników samochodowych, stanowią tak zwane credence goods, czyli dobra oparte na reputacji. Cechą charakterystyczną takich dóbr jest to, że dokonanie przez nabywcę oceny ich jakości oraz celowości zakupu jest albo niemożliwe, albo, w porównaniu z ich wartością, zbyt kosztowne.

Pozostało 89% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów