Uzasadniając powołanie posła z Krakowa do szefowania resortem sprawiedliwości, premier Donald Tusk mówił na konferencji prasowej: „Wobec Jarosława Gowina mam bardzo precyzyjne oczekiwania. Starał się je realizować, ale z pozycji, która nie dawała mu większych szans. On ma w sobie gigantyczny zapał, taką determinację, "pozytywną szajbę", jeśli chodzi o deregulację."

Zwłaszcza określenie „pozytywna szajba" zrobiło swoistą karierę w polskich mediach. W ostatnim wydaniu kwartalnika informacyjnego Ministerstwa Sprawiedliwości „Na wokandzie" Jarosław Gowin tłumaczy, jak rozumie słowa użyte przez premiera wobec jego osoby.

- Tego określenia Pan premier użył na szczęście nie w kontekście reformy wymiaru sprawiedliwości, ale imperatywu deregulacji – podkreślił na wstępie Gowin. - Oprócz obowiązków Ministra Sprawiedliwości powierzono mi zadanie poszerzenia przestrzeni wolności gospodarczej. Musi się to odbywać na różnych obszarach, z których najważniejszym jest system stanowienia prawa. Będzie też wymagać ścisłej współpracy z innymi ministrami wewnątrz rządu, przede wszystkim gospodarki – tłumaczył szef resortu sprawiedliwości.

Gowin chciałby, żeby z określenia użytego przez premiera sędziowie zapamiętali tylko przymiotnik i dostrzegli w nim osobę otwartą na argumenty. – Rzeczownik potraktujmy jako metaforę oznaczającą miarę mojej determinacji – dodał minister.

W rozmowie opublikowanej w kwartalniku Gowin przyznał, iż był zaskoczony propozycją objęcia teki ministra sprawiedliwości. - Ale po kilkunastogodzinnym namyśle doszedłem do wniosku, że skoro wielokrotnie mówiłem o potrzebie reform, w tym reformy sądownictwa, to nie powinienem zawieść okazanego mi zaufania – wyjaśnił Gowin.