Materiał powstał we współpracy z BNP Paribas Bank Polska
– Podjęliśmy decyzję, że indywidualny odbiorca cen energii elektrycznej może spać spokojnie. Mroziliśmy ceny energii do września. Teraz podjęliśmy decyzję, że spokojnie do końca roku możemy mrozić ceny – taką deklarację wygłosił w ostatni wtorek czerwca premier Donald Tusk.
Choć decyzja ta z perspektywy gospodarstw domowych wydaje się być uspokajająca, to nie zmienia to faktu, że ceny energii w Polsce są wysokie, a to nie pozostaje bez wpływu na konkurencyjność naszej gospodarki.
Problem dotyczy całego kontynentu. – Średnie ceny energii elektrycznej w UE należą do najwyższych na świecie. Pojęcie średnie ceny jest jednak dużym uproszczeniem, ponieważ ich wysokości znacząco różnią się pomiędzy grupami odbiorców. Ceny energii są różne w poszczególnych krajach UE, a w ich obrębie są inne dla przemysłu energochłonnego, małych i średnich firm, samorządów oraz gospodarstw domowych – podkreśla prezeska Forum Energii Joanna Pandera w opublikowanym w połowie czerwca raporcie organizacji „Anatomia wysokich cen energii i recepta na przyszłość”.
Długofalowe i trwałe obniżenie cen energii jest możliwe poprzez skuteczną dekarbonizację gospodarki, czyli odejście od paliw kopalnych na rzecz nowoczesnych, niskoemisyjnych rozwiązań technologicznych.
Choć w krótkim terminie Polska, podobnie jak inne kraje, mierzy się z wyzwaniami tradycyjnej energetyki, to w dłuższej perspektywie kluczowe znaczenie ma transformacja energetyczna.
Dekarbonizacja to więcej niż zielony prąd
Za lokomotywę rynku odnawialnych źródeł energii (OZE) w Polsce powszechnie uznawana jest fotowoltaika. Jak podaje „Rynek elektryczny” na bazie najświeższych dostępnych danych, wiosną br. moc zainstalowana PV w Polsce przekroczyła 22 GW, a panele stanowią 64 proc. wszystkich OZE. Tylko w marcu powstało 7912 nowych instalacji PV o łącznej mocy 332,9 MW – przy czym warto pamiętać, że na pierwszą z tych liczb składają się przede wszystkim mikroinstalacje, które budujemy na domach mieszkalnych i innych obiektach – to 7784 sztuki, ale ich łączna moc to „tylko” 76,8 MW. Rynek powstaje głównie w oparciu o duże farmy. – Fotowoltaika idzie w duże projekty, w szczególności powyżej 50 MW, które są w stanie zaoferować energię po najniższej cenie – konkluduje też Instytut Energetyki Odnawialnej.
Trudno jednak pominąć drugi z filarów rynku OZE, energetykę wiatrową – 29,47 proc. rynku, z mocą ponad 10,2 GW. Choć gorąco dyskutowane w ostatnich latach morskie farmy wiatrowe pozostają wciąż w fazie projektów, to działają przecież ich lądowe odpowiedniki.
Stabilność systemu wymaga więcej niż tylko farm.
Odnawialne źródła energii – mimo dynamicznego rozwoju – mają ograniczenia. Są to źródła niestabilne, zależne od warunków atmosferycznych.
Zatem konieczną inwestycją towarzyszącą farmom powinny być magazyny energii, pozwalające spożytkować wyprodukowaną energię również w bezwietrzną noc. Tymczasem dziś magazynów energii mamy stosunkowo niewiele, to wciąż ledwie kilka gigawatów – choć są zapowiedzi ze strony państwowych koncernów, dotyczące masywnej rozbudowy infrastruktury magazynowej, a także funkcjonują segmenty rynku, które rozwijają się bardzo dynamicznie – jak przydomowe magazyny energii, pozwalające korzystać z efektów pracy przydomowych instalacji PV. W ciągu ostatniego roku – jak podaje portal WysokieNapiecie.pl – ich moc zwiększyła się pięciokrotnie, do 258 MW.
W celu pełnego wykorzystania potencjału OZE niezbędne są też inwestycje w modernizację infrastruktury przesyłowo-dystrybucyjnej oraz przemysłowej. Transformacja systemu z centralnego na rozproszony wymaga przystosowania sieci do nowych warunków technicznych, większej zmienności i dwukierunkowego przepływu energii. Konieczne są takie działania, jak automatyzacja produkcji, wymiana energochłonnych maszyn, odzysk ciepła i materiałów oraz zmiany w logistyce i budownictwie przemysłowym. Dekarbonizacja zachodzi nie tylko w systemie energetycznym, ale przede wszystkim na poziomie firm.
Najtańsza energia
– Efektywność energetyczna to dziś fundament konkurencyjności na świecie. To właśnie te przedsiębiorstwa i branże, które szybciej wdrożą rozwiązania poprawiające efektywność energetyczną, mogą na tej podstawie zbudować swoją przewagę konkurencyjną. Nasi najwięksi konkurenci bardzo dobrze rozumieją, że najbardziej ekologiczną formą energii jest ta, której nie zużyjemy – mówiła w zeszłym roku wiceministra klimatu i środowiska Urszula Zielińska podczas jednej z branżowych konferencji.
Impulsy do poprawy efektywności energetycznej popłynęły początkowo z Brukseli. To analitycy i eksperci Unii zauważali konieczność obniżenia zużycia energii – jeszcze w czasach, zanim ceny pozwoleń na emisje wyrosły do obecnych poziomów, zanim nastąpił kryzys energetyczny i konieczność raptownego odwrotu od kopalin. Jeden z doradców Parlamentu Europejskiego argumentował wówczas w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że poprawa efektywności energetycznej domów mieszkalnych mogłaby przynieść Polsce równie znaczące efekty jak zbudowanie elektrowni atomowej. Na rynku pojawiały się pierwsze firmy świadczące usługi audytu energetycznego, zarówno małe, zakładane przez ekspertów z branży, jak i będące oddziałami dużych koncernów.
Dziś myślenie o oszczędzaniu energii wydaje się być wszechobecne. Domy i mieszkania trafiające na rynek muszą od 2023 r. posiadać certyfikaty efektywności energetycznej, w instytucjach finansowych stosunkowo łatwo można znaleźć ścieżki finansowania poprawy tej efektywności, a kupujący mieszkania czy domy o wysokim stopniu efektywności mogą liczyć na kredyty korzystniej oprocentowane niż na obiekty, w których o oszczędzanie energii nie zadbano.
W tym kontekście warto zauważyć, że moment na inwestycje w działania dekarbonizacyjne jest wyjątkowo korzystny. Firmy mają dziś dostęp do szerokiego wachlarza instrumentów wspierających transformację w kierunku gospodarki niskoemisyjnej – od bezpośrednich dotacji, przez instrumenty finansowe umożliwiające dopłaty do kapitału, odsetek czy gwarancje kredytowe, aż po coraz popularniejsze kredyty powiązane ze wskaźnikami zrównoważonego rozwoju, takie jak Sustainability-Linked Loans czy ESG-Linked Loans oferowane przez Bank BNP Paribas.
O dekarbonizacji myślimy coraz szerzej
To zresztą dopiero początek. Niespełna dekadę temu o sile zielonego finansowania przekonywały się stopniowo duże koncerny energetyczne, którym coraz trudniej było o znalezienie pieniędzy na inwestycje w produkcję energii w oparciu o kopaliny. W wielu przypadkach było to impulsem do „zazieleniania” produkcji: inwestycji w OZE, w magazyny energii, modernizację sieci dystrybucji. Dziś do inwestycji dekarbonizacyjnych możemy też doliczyć automatyzację i robotyzację linii produkcyjnych, odzyskiwanie ciepła, modernizowanie budynków i logistyki, wymianę maszyn i urządzeń na bardziej energooszczędne.
Te procesy są widoczne w całych łańcuchach dostaw ze względu na to, że za produktami ciągnie się ślad węglowy. Co z tego bowiem, że dany producent pozbędzie się emisji, skoro jego poddostawcy emitują CO2 na potęgę? Ostateczny produkt i tak będzie wtedy obciążony kosztami takich działań.
W efekcie transformacja wymaga zaangażowania na wielu poziomach i wcześniejszych nakładów finansowych, zanim możliwe będzie osiągnięcie realnych oszczędności i zysków.
Czekając na zwrot
Im więcej czasu upływa, tym bardziej zaczynamy zatem rozumieć, że dekarbonizacja jest inwestycją.
– Potrzebujemy olbrzymich nakładów na inwestycje w związku z transformacją w perspektywie 2030–2050 r. – mówił na początku czerwca Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie. Organizacja ta wyliczyła, że – aby transformacja ciepłownictwa mogła dojść w pełni do skutku – potrzebne będzie co najmniej 300 mld zł do 2050 r. W tym samym horyzoncie czasowym potrzeba będzie w Europie około 240 mld euro na rozwój energetyki jądrowej (według niedawnych wyliczeń Komisji Europejskiej).
Choć kwoty mogą wydawać się ogromne, towarzyszą im konkretne źródła finansowania – m.in. fundusze europejskie dedykowane transformacji energetycznej, środki publiczne, inwestycje samorządów czy preferencyjne oferty instytucji finansowych. Coraz częściej sukces w przeprowadzeniu transformacji nie zależy wyłącznie od pojedynczego podmiotu, lecz od zdolności do budowania partnerstw – zarówno finansowych, jak i technologicznych. To właśnie banki i fundusze odgrywają kluczową rolę w torowaniu drogi do transformacji – pomagają firmom planować wydatki, oceniać ryzyko i horyzont zwrotu, a także pozyskiwać wsparcie zewnętrzne.
Oczywiście każda inwestycja to ryzyko. Jednak na tle wszystkich decyzji o wydawaniu pieniędzy, jakie podejmowane są codziennie na świecie, inwestycje w energooszczędność i dekarbonizację wydają się być przysłowiowymi „pewniakami”. Skutkują niższymi rachunkami za energię (czy też obniżaniem rozmaitych kosztów operacyjnych), lepszymi warunkami finansowania, większym zainteresowaniem np. ze strony inwestorów giełdowych (PwC szacuje, że 75 proc. takich inwestorów przygląda się przed podjęciem decyzji temu, co firma robi w zakresie dekarbonizacji), pozytywnym odzewem wśród klientów – biznesowych i indywidualnych – którzy coraz bardziej dbają o los klimatu i planety.
Opinia partnera cyklu
Martyna Dziubak
Martyna Dziubak, dyrektorka Biura Projektów Strategicznych w Banku BNP Paribas
Dekarbonizacja oraz związany z nią potencjalny spadek kosztów energii to kluczowy czynnik podnoszący efektywność i konkurencyjność przedsiębiorstw. Według danych GUS rentowność firm w Polsce pozostaje pod presją – wskaźnik rentowności brutto spadł z 5,0 proc. w 2023 r. do 4,3 proc. w 2024 r. Największe ryzyka kosztowe identyfikowane przez przedsiębiorców dotyczą przede wszystkim cen energii i paliw oraz kosztów zatrudnienia. Szczególnie dotknięte są sektory energochłonne, takie jak przemysł metalurgiczny, chemiczny czy cementowy.
Transformacja energetyczna to już nie tylko zmiany na poziomie krajowego systemu, ale coraz częściej także proces zachodzący w samych firmach. To działania podnoszące efektywność energetyczną – od termomodernizacji, przez wymianę maszyn na bardziej energooszczędne, po automatyzację procesów produkcyjnych i logistycznych. Coraz większą rolę odgrywa też wdrażanie technologii ograniczających zużycie zasobów i umożliwiających odzysk surowców.
Bank BNP Paribas aktywnie wspiera ten proces, oferując szeroką gamę produktów finansowych – od instrumentów z dopłatami do kapitału i odsetek, po finansowanie obrotowe powiązane z poprawą wskaźników emisyjności. Wśród dostępnych rozwiązań znajdują się m.in. kredyty na zielone zmiany czy też leasing instalacji obniżających emisję CO2.
Dodatkowo bank konsekwentnie realizuje własną strategię dekarbonizacyjną, angażując się w redukcję emisji w kluczowych sektorach
– m.in. w rolnictwie, produkcji i przetwórstwie żywności oraz nieruchomościach komercyjnych – i intensyfikując finansowanie energii niskoemisyjnej. Jednocześnie Bank BNP Paribas wycofuje się z finansowania projektów związanych z poszukiwaniem i wydobyciem paliw kopalnych.
Do końca pierwszego kwartału 2025 r. bank udzielił 10,7 mld zł zrównoważonego finansowania, co potwierdza rosnące zainteresowanie inwestycjami dekarbonizacyjnymi. Skuteczna transformacja wymaga jednak nie tylko finansowania, ale także dostępu do odpowiednich narzędzi i danych. Dlatego Bank BNP Paribas zainwestował w platformę Envirly umożliwiającą firmom monitorowanie emisji – aby lepiej zarządzać śladem węglowym, spełniać regulacje, zwiększać efektywność i budować zaufanie klientów oraz inwestorów. Na mocy tej współpracy m.in. klienci banku z sektora MŚP mogą bezpłatnie za pomocą platformy Envirly obliczać własny ślad węglowy w zakresie emisji 1 i 2 oraz zarządzać emisyjnością w sposób zgodny z najnowszymi regulacjami i oczekiwaniami rynku.
Materiał powstał we współpracy z BNP Paribas Bank Polska