[b]Rz: Minęło kilka miesięcy, od kiedy objął pan stanowisko głównego inspektora pracy. Czy jest pan czymś zaskoczony?[/b]
Tadeusz Zając: Tak, jestem zdziwiony poziomem wiedzy pracodawców i pracowników o podstawowych przepisach prawa pracy. Oczywiście to zaskoczenie in minus. Wydawać by się mogło, że strony stosunku pracy ze względu na jego powszechny i podstawowy charakter znają swoje prawa i obowiązki, ale tak nie jest.
[b]Być może powodem nieznajomości prawa są częste i nie zawsze przemyślane zmiany przepisów. Takie zmiany mogą rodzić skutki, których ustawodawca nie przewidział. Tak było np. z bezpłatnym pierwszym dniem choroby, urlopem na żądanie czy obowiązkiem wyznaczenia w każdej firmie pracownika do ochrony przeciwpożarowej.[/b]
To prawda, ale dzięki lukom w prawie i pułapkom oraz niejednoznacznemu brzmieniu inspektorom pracy łatwiej jest złapać pracodawcę na uchybieniach i wystawić mandat. Przecież im wyższa liczba sankcji, tym wyższą ocenę otrzyma inspektor.
Obecnie zmieniamy zasady rozliczania inspektorów z efektów ich pracy. Skuteczność inspektora pracy powinna się przekładać na poprawę stanu praworządności w stosunkach pracy, przede wszystkim zaś na zmniejszenie liczby wypadków przy pracy. Inspektor powinien być partnerem dla pracodawcy w zakresie szukania rozwiązań skutkujących poprawą warunków pracy. Mandaty mają być ostateczną formą dyscyplinowania pracodawców, którzy zlekceważą zalecenia inspektorów.