Umowy na czas określony zostały w Polsce zdemonizowane. Nagminne określanie ich jako śmieciowe uniemożliwia prowadzenie merytorycznej debaty na temat strukturalnych reform rynku pracy. A przecież tylko takie reformy, a nie doraźne interwencje polityków, mogą trwale wzmocnić bodźce firm do tworzenia nowych miejsc pracy. Zamiast rzetelnych argumentów, podpartych wynikami badań, przeciwnicy umów czasowych grają na emocjach, używają w dyskusji populistycznej etykietki, która spycha obrońców elastyczności rynku pracy niemal do pozycji oszołomów (kto rozsądny śmie twierdzić, że umowy śmieciowe są dobre dla pracowników?).
Tymczasem wyniki licznych badań międzynarodowych dowodzą, że nadmierna ochrona pracowników przed zwolnieniem powoduje bezrobocie, szczególnie osób młodych, bez odpowiedniego doświadczenia zawodowego oraz kobiet, zarówno przed, jak i po urodzeniu dziecka. Kraje, które mają restrykcyjne przepisy prawa pracy (np. Francja, Hiszpania, Włochy), cechuje niższa dynamika wzrostu liczby pracujących i niższe stopy zatrudnienia niż państwa z elastycznym prawem pracy (np. USA, Irlandia, Dania). Wysoka ochrona przed zwolnieniem sprawia, że nawet w okresach ożywienia gospodarczego firmy niechętnie zwiększają liczbę pracowników. Sztywne prawo pracy hamuje przepływy pomiędzy bezrobociem a zatrudnieniem, a w efekcie istotnie zwiększa odsetek osób, które długotrwale nie mogą podjąć pracy, czyli utrwala bezrobocie.
Kto korzysta na elastyczności
W 2010 r. udział pracowników zatrudnionych na czas określony w Polsce wynosił ponad 27 proc. i był najwyższy w całej UE. Trzeba jednak zaznaczyć, że aż 90 proc. z nich pracowało na podstawie kodeksowych umów o pracę na czas określony, a jedynie 10 proc. na podstawie umów-zleceń lub o dzieło. Oznacza to, że niemal wszyscy pracownicy czasowi w Polsce odprowadzają składki na ubezpieczenie społeczne, mają prawo do urlopu, zasiłku chorobowego i gromadzą oszczędności na przyszłą emeryturę. Oprócz możliwości utraty pracy w ciągu dwóch tygodni bez podania przyczyny większość pracowników czasowych w Polsce ma więc takie prawa pracownicze jak osoby zatrudnione na stałe.
Problemem prawa pracy w Polsce jest nieracjonalna ochrona zatrudnionych na stałe
Zwolenników liberalizacji rynku pracy w Polsce traktuje się często jako bezdusznych technokratów, dbających jedynie o interes pracodawców. Tymczasem na uelastycznieniu umów czasowych korzystają zarówno firmy, które wówczas nie boją się zwiększyć zatrudnienia, jak i pracownicy, którzy łatwiej mogą znaleźć legalną pracę. Dzięki deregulacji umów czasowych wśród młodych osób zmniejsza się ryzyko bezrobocia, a w efekcie mogą się szybko usamodzielnić finansowo. Nie bez przyczyny najwyższy w Europie odsetek młodych mężczyzn mieszkających razem z rodzicami jest we Włoszech, gdzie restrykcyjne prawo pracy blokuje im wejście na rynek pracy.