Gwałtownie przybywa osób przechodzących na świadczenia przedemerytalne. Przez ostatnie półtora roku przybyło ich blisko 40 proc. – wynika z danych ZUS. To efekt pogarszającej się sytuacji na rynku pracy, ucieczki starszych osób przed bezrobociem oraz wygaszenia od początku 2009 roku powszechnych przywilejów emerytalnych. Nie bez znaczenia jest też strach przed podniesieniem wieku emerytalnego od stycznia przyszłego roku.
Z danych ZUS wynika, że w styczniu 2011 r. świadczenia przedemerytalne pobierało 80,2 tys. osób. W sierpniu tego roku było ich już 109,1 tys.
– Zauważyliśmy w tym roku wzrost zainteresowania świadczeniami – przyznaje Maria Kuźniar, rzeczniczka prasowa II Oddziału ZUS w Warszawie. Podobnie, jak wynika z naszych rozmów, jest także w innych regionach kraju. Na przykład w I Oddziale ZUS w Łodzi od stycznia do września tego roku liczba osób pobierających takie świadczenia wzrosła do 3809 osób. Rok wcześniej było ich o 900 mniej, a w 2010 r. – o prawie 1600. – U nas też widać większe zainteresowanie tymi świadczeniami – przyznaje Zdzisław Szczepkowski, kierownik Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Olsztynie. – Nasze statystyki pokazują, że wzrasta liczba osób wyłączonych z ewidencji z uwagi na otrzymane świadczenie przedemerytalne – dodaje Szczepkowski.
Zdaniem ekspertów ten lawinowy wzrost liczby osób korzystających z tych świadczeń to kolejny dowód na to, że sytuacja na rynku pracy gwałtownie się pogarsza. – Na takie świadczenia przechodzą tylko te osoby, które straciły pracę w ramach zwolnień grupowych lub na skutek likwidacji zakładu pracy. Jeśli ich przybywa, to znaczy, że firmy są w coraz gorszej kondycji – mówi Jeremi Mordasewicz, członek rady nadzorczej ZUS, ekspert PKPP Lewiatan.
– Gdy przybywa wszelkiego rodzaju świadczeń, to jest to sygnał tego, że sytuacja na rynku pracy zaczyna się psuć. Ludzie obawiając się kłopotów i biedy, na wszelki wypadek uciekają na zasiłki, kiedy tylko nabędą do nich prawa – potwierdza Aleksandra Wiktorow, była prezes ZUS, obecnie członek Rady Gospodarczej przy Premierze.