Związkowcy z Sierpnia ,80 okupują warszawskie biuro poselskie Donalda Tuska. Zapowiedzieli, że zostaną w nim, aż premier podejmie z nimi rozmowy o emeryturach pomostowych. Nie wykluczają zajęcia innych budynków, w tym rządowych, i namawiają pozostałe związki do rozpoczęcia w grudniu strajku generalnego, jeśli stanowisko rządu się nie zmieni.
A rząd nie ma zamiaru się ugiąć. Co prawda Tusk nazwał związkowców „gośćmi mojego biura” i deklarował: – Rozmawiamy z każdym. Nie widzę potrzeby radykalnych rozwiązań. Wolę robić to z uśmiechem i delikatnie, a nie z użyciem szczególnych środków.
Mimo to zostały użyte. – Zawiadomiliśmy prokuraturę. Wydaje nam się, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa przez okupujących – poinformował w TVN 24 wicepremier Grzegorz Schetyna. Dodał, że zaczęto przenosić dokumenty i sprzęt z biura. Zaznaczył, że związkowcy odrzucili propozycję rozmów z wiceministrami, a premier jest za granicą. Jego zdaniem wezwania do strajku powszechnego to „związkowa licytac ja”. Inni politycy PO idą dalej: – Nikt nie będzie się rozczulać nad Sierpniem ,80, bo to organizacja, która ma korzenie esbeckie – stwierdził w TVP Info poseł Andrzej Czuma.
Z kolei były prezydent Lech Wałęsa podkreśla: – Powiedziałbym: słuchajcie, porozmawiajmy, to jest biuro, to jest szacunek dla władzy, anarchię wprowadzacie; czekam na was. Gdyby nie posłuchano, dałbym decyzję: oczyścić biuro – mówił w TVN 24.
– I to ma być ta słynna polityka miłości?– pyta poseł PiS Joachim Brudziński. – Mam nadzieję, że Polacy przypomną sobie, co PO mówiło podczas protestów pielęgniarek rok temu, a jak się zachowuje teraz.