Wycieczka na Karaiby, stypendium za 50 tys. euro, czek na 10 – 30 tys. euro, weekend w Paryżu połączony z udziałem w słynnym salonie lotniczym, targi informatyczne w San Francisco, płatne staże w spółkach renomowanych firm w kraju i za granicą oraz deszcz kosztownych gadżetów – takimi nagrodami kuszą studentów i niedawnych absolwentów wyższych uczelni organizatorzy firmowych konkursów.
Nie kryją też, że finaliści i zwycięzcy konkursowych zmagań mają u nich spore szanse na etat. Nie tylko zresztą u nich. – Wiele zależy od rodzaju i prestiżu konkursu, ale pracodawcy na ogół cenią wszystko, co potwierdza aktywność, wytrwałość i chęć sprawdzenia się kandydata – ocenia Piotr Wielgomas, prezes firmy doradztwa personalnego Bigram.
– W obecnej sytuacji na rynku pracy, gdy absolwentom uczelni trudniej o posadę, sukcesy w studenckich konkursach będą jeszcze większym atutem; pozwalają się bowiem wyróżnić z tłumu kandydatów – przewiduje Marek Suchar, szef firmy doradztwa personalnego IPK.
[srodtytul]Trud się opłaca[/srodtytul]
Zachodnie firmy już przed laty odkryły korzyści ze studenckich konkursów, które skutecznie wspierają modny ostatnio employer branding (czyli budowę wizerunku dobrego pracodawcy) i zapewniają bazę danych przebojowych i ambitnych kandydatów. GE Energy Europe nie kryje, że celem „GE Energy Ecomagination Challenge” jest rekrutacja przyszłych pracowników. Ale to także szansa, by pokazać się światu jako firma dbająca o środowisko naturalne. Na ekologiczny aspekt wizerunku postawił też koncern lotniczy Airbus, który w konkursie „Fly Your Ideas” nagradza najlepsze pomysły na ograniczenie emisji dwutlenku węgla w lotnictwie.