Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego najpóźniej w kwietniu zamierza przekazać uczelniom pieniądze na wzrost pensji – dowiedziała się „Rz". Byłaby to pierwsza podwyżka od 2006 roku. Otrzymają je wszyscy pracownicy, a nie tylko kadra naukowa.
Ile pieniędzy trafi do uczelni, decyduje resort, biorąc pod uwagę liczbę zatrudnionych w niej pracowników. – O tym, jak zostaną wykorzystane przyznane środki, będą samodzielnie decydować uczelnie i rektorzy, a nie ministerstwo – podkreśla minister nauki Barbara Kudrycka. – Mogą inwestować w młodą kadrę i w tych pracowników naukowych, którzy swoimi badaniami wzmocnią międzynarodową pozycję szkoły, albo też w najlepszych wykładowców, którzy dobrze przygotują absolwentów do potrzeb rynku pracy– dodaje minister.
Aby się nie burzyli
Część ekspertów jest zdania, że podwyżki dla nauczycieli akademickich mają bezpośredni związek z tym, że ich przychody spadną po wejściu od tego roku podatku dochodowego od umów o dzieło. Najwięcej stracą ci, którzy najwięcej zarabiają. Podwyżki mają łagodzić złe nastroje.
Do 2015 r. podwyżki na publicznych uczelniach wyniosą 30 proc.
– Uczelnie to ważne zaplecze dla rządu, chodzi o to, żeby naukowcy nie dołączyli do oburzonych, tylko siedzieli cicho – mówi „Rz" przedstawiciel jednej z uczelni, który krytycznie ocenia cały ten finansowy projekt.