Lekarze stwierdzili u Tomasza S. pylicę płuc, chorobę zawodową górników, jeszcze w 2005 r. Kopalnia przeniosła go więc na lżejszy odcinek, do oddziału zajmującego się robotami ubocznymi przy wydobyciu węgla. W związku z obniżeniem wynagrodzenia po zmianie stanowiska pracownik otrzymywał dodatek wyrównawczy, na podstawie art. 230 kodeksu pracy. Zgodnie z tym przepisem przysługuje on jednak tylko przez pół roku. W maju 2006 r. kopalnia zaprzestała jego wypłacania.
Dopiero rok później inspekcja sanitarna potwierdziła u Tomasza S. chorobę zawodową. Na tej podstawie ZUS przyznał mu jednorazowe odszkodowanie za 15-proc. uszczerbek na zdrowiu.
Dopiero w październiku 2009 r. mężczyzna wystąpił do sądu o przyznanie renty wyrównawczej, która miała zrekompensować mu utracone w wyniku choroby zawodowej zarobki. Najpierw sąd rejonowy, a później także okręgowy przyznały mu prawie 40 tys. zł zaległego świadczenia oraz ponad 700 zł comiesięcznej renty.
Spółka węglowa złożyła skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, w której powołała się na to, że w myśl art. 4421 kodeksu cywilnego doszło do przedawnienia roszczeń pracownika. Dzieje się tak z upływem trzech lat od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia. Ten termin nie może być dłuższy niż dziesięć lat od dnia, w którym nastąpiła szkoda. Zdaniem kopalni sądy pierwszej i drugiej instancji błędnie przyjęły, że bieg przedawnienia rozpoczął się dopiero w momencie uznania choroby zawodowej przez inspekcję sanitarną. Tymczasem pierwsza informacja na temat choroby dotarła do pracownika już w 2005 r., a w maju 2006 r. doszło do faktycznego obniżenia jego zarobków po przeniesieniu na inne stanowisko i zakończeniu wypłaty dodatku wyrównawczego.
Sąd Najwyższy (sygnatura akt: I PK 48/11) uwzględnił skargę kasacyjną kopalni i uchylił wyrok sądu okręgowego.