Minister pracy i polityki społecznej przygotował projekt, dzięki któremu emeryci i renciści mogliby dostać nawet 350 zł jednorazowego dodatku.
Problem w tym, że Sejm nie zdąży uchwalić jeszcze w tej kadencji ustawy o jednorazowym dodatku pieniężnym dla niektórych emerytów, rencistów i osób pobierających świadczenie przedemerytalne, zasiłki przedemerytalne, emerytury pomostowe albo nauczycielskie świadczenia kompensacyjne w 2016 r.
– W tym trybie legislacyjnym potrzebne są długotrwałe konsultacje społeczne i międzyresortowe. Nie ma więc możliwości, aby projekt trafił do Sejmu przed końcem tej kadencji – uważa Stanisław Szwed, poseł PiS, członek sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Pieniądze są, potrzebna tylko wola
Sprawa jest tym bardziej kontrowersyjna, że w budżecie państwa na przyszły rok na dodatki do rent i emerytur obecny rząd zaplanował już 1,5 mld zł. Mało tego, ich wypłatę zapowiedziała też premier Ewa Kopacz. Jednorazowy dodatek ma zrekompensować emerytom bardzo niską waloryzację ich świadczeń w 2016 r. Z informacji w uzasadnienieniu projektu o dodatkach wynika, że podwyżka minimalnej emerytury (880,45 zł) w marcu 2016 r. wyniesie tylko 4,57 zł brutto! A to przez bardzo niski wzrost wynagrodzeń i deflację wskaźnika cen towarów i usług, od których zależy wysokość stawki waloryzacji świadczeń.
Co ciekawe, żaden z prominentnych polityków PO ani nawet autor projektu, czyli minister pracy, z którymi udało się nam skontaktować, nie chcieli komentować projektu. Dla wielu z nich pojawienie się go na stronie Rządowego Centrum Legislacji było całkowitym zaskoczeniem.