– Dla napiętych budżetów emerytów i rencistów kilkuprocentowa inflacja może być trudniejsza do udźwignięcia niż inflacja dla osób czynnych zawodowo. Chcąc w większym stopniu zabezpieczyć sytuację finansową seniorów, zmieniamy rozporządzenie Rady Ministrów z 7 lipca 2021 r. w sprawie wysokości zwiększenia wskaźnika waloryzacji emerytur i rent w 2022 r., ustalając wysokość tego zwiększenia na poziomie 63,33 proc. realnego wzrostu wynagrodzeń – powiedziała minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg.
– To jest wzrost bezprecedensowy, ponieważ do tego dodajemy jeszcze trzynastą emeryturę i kolejne kilka procent z czternastej emerytury, którą wypłacimy w drugiej połowie tego roku – podkreślił premier Mateusz Morawiecki w czasie konferencji prasowej, na której ogłosił podwyżki większe, niż wynika to z przepisów.
Wypłata trzynastek rozpocznie się w kwietniu. W tym roku na jesieni ma zostać wypłacona także czternasta emerytura. To świadczenie jest wypłacane w różnej wysokości, w zależności od sytuacji finansowej. Osoby, które pobierają świadczenia do 2900 zł brutto, otrzymają świadczenie w wysokości najniższej emerytury, czyli 1250,88 zł brutto. Powyżej 2900 zł brutto obowiązuje zasada „złotówka za złotówkę", czyli czternastka jest zmniejszana o kwotę przekroczenia ponad 2900 zł brutto. W 2021 roku skorzystało z tego rozwiązania ok 9,2 mln osób.
Większość zyska
Z wyliczeń Łukasza Kozłowskiego, głównego ekonomisty Federacji Przedsiębiorców Polskich, wynika, że zdecydowana większość świadczeniobiorców ZUS zyska na zaproponowanej przez rząd podwyżce ich świadczeń.
– Uwzględniając podwyższenie wskaźnika waloryzacji w stosunku do ustawowo gwarantowanego minimum, można oczekiwać co najmniej utrzymania dotychczasowej siły nabywczej emerytur i rent w przedziale od 1050 zł do około 3750 zł brutto miesięcznie, biorąc jednocześnie pod uwagę prognozowaną inflację oraz zmiany podatkowe Polskiego Ładu – wylicza Łukasz Kozłowski, główny ekonomista FPP. – Według danych ZUS świadczenia w tych widełkach otrzymuje 80 proc. emerytów. Zasadniczo już sama 7-procentowa waloryzacja jest więc wystarczająca do zapewnienia ochrony zdecydowanej większości świadczeniobiorców przed wysoką inflacją.