Wprowadzone w tym roku świadczenia kompensacyjne miały być dla nauczycieli namiastką emerytur pomostowych. Pod wieloma względami okazują się od nich gorsze, co nie zawsze pedagogom się podoba.
[srodtytul]Trudno dorobić [/srodtytul]
Przede wszystkim chodzi o zasady dorabiania i wpływ dalszej pracy na wysokość świadczenia.
Po pierwsze, świadczenie kompensacyjne jest zawieszane bez względu na osiągany przychód, jeśli nauczyciel zdecyduje się dalej pracować w oświacie – nawet nie na stanowisku pedagogicznym. Przy pomostówkach z takim bezwzględnym zawieszeniem mamy do czynienia tylko po podjęciu pracy w szczególnych warunkach lub charakterze. W pozostałych wypadkach to nie miejsce wykonywania pracy, ale wysokość dodatkowych zarobków decyduje o zawieszeniu lub zmniejszeniu świadczenia.
Po drugie, świadczenia kompensacyjnego nie można przeliczać. Jak wyjaśnia Zakład Ubezpieczeń Społecznych, jeśli po dniu, od którego je przyznano, osoba uprawniona podlegała ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym, np. z tytułu pozostawania w stosunku pracy, nie może liczyć na jego podwyższenie. Przepisy [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=5DEDFF1F39BB254AA31B1AA15BEEDEB1?id=315409]ustawy z 22 maja 2009 r. o nauczycielskich świadczeniach kompensacyjnych (DzU nr 97, poz. 800)[/link] nie pozwalają bowiem na zastosowanie art. 108 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=53C22AF6F26AAC97B1C05DEDF7C6CB1D?id=324468]ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych[/link], który to przepis przewiduje możliwość ponownego ustalenia wysokości świadczenia dla osoby, która pracowała po jego przyznaniu.