Plany ministra sprawiedliwości w stosunku do pośredników w obrocie nieruchomościami są bardzo radykalne. Nie będzie licencji zawodowych. Przyszli pośrednicy nie będą musieli – tak jak dzisiaj – kończyć szkół wyższych ani ukierunkowanych studiów podyplomowych. Zniknie też wymóg odbycia praktyk zawodowych. Wystarczy się wpisać do rejestru. Nie będzie można być tylko karanym za przestępstwa gospodarcze. W środowisku pośredników więc wrze.
Drzwi są już otwarte
Większość organizacji zrzeszających pośredników jest przeciwna zmianom. W ubiegłym tygodniu spotkały się, chcą razem walczyć przeciwko temu projektowi.
– Nie trzeba niczego deregulować. W zawodzie pracować może każdy, kto ma odpowiednie wykształcenie. Nie zdaje się żadnych egzaminów, a biuro pośrednictwa może prowadzić również osoba niebędąca pośrednikiem, wystarczy, że ma pracownika z uprawnieniami – twierdzi Wojciech Kuc, prezydent Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości. – To, co się proponuje, jest powrotem do czasów sprzed 1997 r., tj. ustawy o gospodarce nieruchomościami (wprowadziła licencje i wymóg wykształcenia). Wtedy nie było żadnych wymagań w stosunku do pośredników. W zawodzie pracowało więc wielu naciągaczy. Po wejściu w życie tego projektu znowu pojawią się oszuści i będą wabić klientów niską prowizją – uważa.
Pośrednicy zwracają też uwagę, że w tym zawodzie niezbędne jest ustawiczne dokształcanie. Minister Gowin chce zaś znieść obowiązkowe szkolenia.
– Nie wyobrażam sobie pośredniczenia w sprzedaży nieruchomości rolnych bez znajomości ich specyfiki – twierdzi Arkadiusz Borek, prezydent Federacji Gospodarki Nieruchomościami.