Przyszła emerytura będzie pochodzić z dwóch źródeł: z ZUS, czyli pierwszego filara, i z otwartych funduszy emerytalnych (OFE), czyli drugiego filara. W OFE gromadzona jest gotówka. W ZUS ewidencjonowane są tylko księgowe zapisy istniejących wobec nas zobowiązań z tytułu wpłaconych składek na emeryturę. Nabywamy do nich prawo po uzyskaniu wieku emerytalnego.
W II filarze jest inaczej. Pieniądze, które tam wpłacamy, są zamieniane przez zarządzających OFE w papiery wartościowe, głównie obligacje i akcje. Co więcej środkami tymi możemy rozporządzać na wypadek naszej śmierci, aby mogli je otrzymać nasi bliscy (osoby wskazane przez członka OFE i spadkobiercy). Do tej pory trafił do nich ponad 1 mld zł. Kolejny 1 mld zł, jak wynika z szacunków „Rzeczpospolitej", może wciąż czekać na wypłaty.
Większość klientów OFE nie zdaje sobie jednak sprawy z możliwości, jakie daje im oszczędzanie w II filarze. Według raportu Nordea PTE nie wie o tym aż 60 proc. klientów funduszy. To prawie 10 mln osób!
Członkowie OFE nie wiedzą na przykład, że mogą wskazać osoby uprawnione do dziedziczenia ich pieniędzy, nie upominają się o środki im należne po rozwodzie, nie czytają nawet informacji z OFE, ile zgromadzili środków na starość. A kontrolowanie konta w OFE daje nie tylko wiedzę o zgromadzonych kwotach, lecz także pozwala sprawdzić, czy pracodawca na bieżąco odprowadza za nas składki do ZUS.
Ta niefrasobliwość może nas sporo kosztować. Zwłaszcza że im więcej czasu upływa od startu funduszy emerytalnych, tym więcej pieniędzy jest zgromadzonych na rachunkach ich klientów. Już teraz są to kwoty sięgające kilkudziesięciu tysięcy złotych.