Konwencja nr 102 Międzynarodowej Organizacji Pracy może uratować polskich emerytów przed drastycznym podniesieniem wieku emerytalnego. W myśl jej przepisów wyznaczenie możliwości rezygnacji z pracy powyżej 65. roku życia wymaga wcześniejszego sprawdzenia, czy osoby objęte zmianą są w stanie dłużej pracować.
Wczoraj w Trybunale Konstytucyjnym rozpoczęła się dwudniowa rozprawa. Sędziowie zapoznają się ze skargami NSZZ „Solidarność", Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych i grupy posłów PiS na nowelizację przepisów podnoszących o dwa lata wiek emerytalny dla mężczyzn i aż o siedem lat dla kobiet.
Błyskawiczna zmiana
Jeden z zasadniczych zarzutów dotyczy braku rzetelnego przygotowania zmiany przepisów przez rząd.
– Uzasadnieniem do podniesienia wieku emerytalnego było jedynie ogólne stwierdzenie o wydłużającym się życiu Polaków i konieczności zmniejszenia deficytu, jaki powstał z tego powodu w ZUS – stwierdził prof. Marcin Zieleniecki, który przed Trybunałem reprezentował NSZZ „Solidarność".
– Z danych statystycznych GUS wynika, że mężczyźni z niskim wykształceniem żyją nawet o dziesięć lat krócej niż mężczyźni po studiach mieszkający w dużych miastach – argumentowała Józefa Hrynkiewicz, przedstawicielka posłów PiS skarżących nowelizację przepisów emerytalnych. – Podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat objęło zaś wszystkich równo. Taka zmiana powinna być poprzedzona debatą publiczną. W Niemczech dyskusja nad zmianami w systemie emerytalnym trwała wiele lat.