Według przepisów, które wczoraj ogłosiła minister informacji Smriti Irani, dziennikarz winien publikacji fake newsa miał stracić akredytację na czas określony lub na stałe - w zależności od tego, jak często zamieszczał on fałszywe wiadomości.
Władze nie przedstawiły definicji fake newsa. Kwalifikacją miały się zająć Rada Indii - w przypadku prasy oraz związek nadawców w przypadku stacji telewizyjnych.
Wycofania kontrowersyjnego prawa zażądał premier Narendra Modi. Przedstawiciele mediów to jego właśnie podejrzewali, że w ten sposób chce kontrolować media w związku ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi, zaplanowanymi na połowę przyszłego roku.
Plany karania za fake newsy wywołały oburzenie wśród dziennikarzy i polityków opozycji.
Jak mówił były redaktor "Indian Express" Shekhar Gupta, miałby to być "zapierający dech w piersiach atak na media głównego nurtu". Gupta wezwał dziennikarzy, by tej decyzji się sprzeciwili. Z kolei przewodniczący Press Club w Indiach, Gautam Lahiri, stwierdził, że te drakońskie przepisy byłyby atakiem na wolność prasy i mogłyby być wykorzystane do walki z rzetelnym dziennikarstwem.