W Sejmie od trzech tygodni trwa protest rodziców pełnoletnich niepełnosprawnych, którzy domagają się m.in. przyznania ich dzieciom 500 zł dodatku rehabilitacyjnego.
Atmosferę zaostrzyły we wtorek wypowiedzi polityków obozu rządzącego. - Jeżeli jako żywe tarcze traktują swoje dzieci, to cóż dopiero dzieje się w domu, a mogą się zdarzyć niestety zwyrodniali rodzice – powiedział poseł Jacek Żalek (Porozumienie). W podobnym tonie wypowiadała się podczas komisji posłanka Bernadeta Krynicka z PiS. – Jako matka dziecka niepełnosprawnego, osoby dorosłej, ja naprawdę znalazłabym paragraf na tych rodziców, którzy przetrzymują swoje dzieci w Sejmie – powiedziała.
- Rządowi niezwykle zależy na tym, by doszło do kompromisu, odpowiedzieliśmy na dwa postulaty, jeżeli drugi postulat ws. dodatku rehabilitacyjnego ma inny charakter, to prawdziwy kompromis polega na tym, że spotykamy się w połowie drogi - mówiła Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, podczas sobotniej konferencji prasowej.
Ponad połowa respondentów (57 proc.) uważa, że protestujący w Sejmie rodzice i opiekunowie niepełnosprawnych powinni pozostać w parlamencie aż uzyskają od rządu zapewnienie spełnienia wszystkich postulatów. Przeciwnego zdania jest co czwarty badany (26 proc.). Zdania w tej kwestii nie ma 17 proc. z nich.