Przykuty do inwalidzkiego wózka, 82-letni szef państwa odejdzie 28 kwietnia – dziesięć dni po formalnym zakończeniu swej kadencji. Ale „będzie podejmował ważne decyzje i wydawał dekrety w okresie przejściowym".
Zapowiedź Butefliki wywołała panikę w jego otoczeniu. Dzień przed ogłoszeniem decyzji, przy próbie przekroczenia granicy z Tunezją, zatrzymano najbogatszego algierskiego biznesmena, właściciela koncernu budowlano-drogowego ETRHB Ali Haddada. Według Algierczyków należał on do „wewnętrznego kręgu", czyli zaufanych Butefliki. Biznesmen miał przy sobie walizkę z gotówką. We wtorek z kolei odebrano paszporty siedmiu biznesmenom oskarżonym o korupcję.
Ostatecznie decyzję o ustąpieniu wymusiła armia. W zeszłym tygodniu jej szef sztabu, generał Ahmed Gaid Salah, dwukrotnie wzywał parlament do zastosowania 102. artykułu konstytucji, mówiącego o niezdolności prezydenta do sprawowania urzędu. Generałów poparły obie partie rządzące krajem (FNL i RND) oraz związki zawodowe.
Przed ostatnimi wyborami prezydenckimi (które wygrał) Buteflika przeżył ciężki wylew, który przykuł go do wózka. Wraz z postępami choroby i coraz dłuższymi pobytami w szwajcarskich klinikach, władza przechodziła do ludzi opiekujących się nim (tzw. bliski krąg), głównie młodszego brata Saida. W ciągu sześciu lat Buteflika tylko kilka razy pojawił się publicznie.
Zapowiedź z 10 lutego startu w wyborach na piątą kadencję rządzącego od 20 lat, ciężko chorego prezydenta, doprowadziła do wybuchu dwa tygodnie później społecznego niezadowolenia i wielotygodniowych manifestacji ulicznych w większych miastach Algierii. Zwoływane były poprzez sieci społecznościowe, początkowo bez udziału ugrupowań opozycyjnych – słabych i skłóconych.