I dlatego Macron zdecydował się na reset z Warszawą.
„El Pais" od lat należy do najbardziej sceptycznych wobec PiS wielkich mediów Europy. A jednak po wizycie francuskiego prezydenta w polskiej stolicy na początku lutego hiszpański dziennik uznał, że oto otwiera się przed Polską nowa rola w postbrexitowej Wspólnocie.
Nasz kraj ma co prawda pięciokrotnie mniejszą gospodarkę od Zjednoczonego Królestwa, nie posiada ani broni jądrowej, ani stałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, ani światowego centrum finansowego i języka. Ale lepszego kandydata dla przejęcia choć częściowo miejsca Brytyjczyków w dzisiejszej Unii po prostu nie ma. Włochy, które od czterech dekad nie są w stanie przełamać paraliżu gospodarczego, mogą w każdej chwili stanąć w obliczu przedterminowych wyborów, w wyniku których niemal na pewno władzę w Rzymie przejmie niezwykle eurosceptyczna koalicja Ligi, skrajnie prawicowych Braci Włochów i resztek Forza Italia Silvia Berlusconiego.
Reanimacja integracji
W Madrycie od miesiąca rządzi z kolei pierwszy od śmierci Franco rząd koalicyjny, w skład którego wchodzi również niechętny wobec Brukseli, tyle że skrajnie lewicowy, Podemos. Premier Pedro Sanchez nie może też uwolnić się od problemu katalońskiego secesjonizmu: w weekend „La Vanguardia" podała sondaż, który pokazuje, że partie niepodległościowe znów wygrałyby wybory regionalne w prowincji.
– Rząd Sancheza zrywa z tradycyjnym przywiązaniem do Paryża i Berlina i stawia na punktowe sojusze w funkcji interesów Hiszpanii – ujawnia więc brukselski korespondent „El Pais" Bernardo de Miguel.