Netanjahu może nie być premierem

Beniamin Netanjahu liczy, że epidemia koronawirusa pozwoli mu utrzymać się przy władzy. Jednak to jego polityczny przeciwnik otrzymał misję utworzenia rządu.

Aktualizacja: 16.03.2020 21:52 Publikacja: 16.03.2020 18:39

Netanjahu może nie być premierem

Foto: AFP

– Zamierzam utworzyć rząd patriotyczny, który reprezentować będzie wszystkich obywateli Izraela, mieszkańców Judei i Samarii, jak i arabskich obywateli – zapewnił przywódca ugrupowania Niebiesko-Biali Benny Ganc po otrzymaniu misji sformowania rządu od prezydenta Izraela.

Zdaniem izraelskich komentatorów Ganc zmierza do utworzenia gabinetu mniejszościowego jedynie na najbliższy czas. Potem miałby powstać rząd pojednania narodowego z udziałem Likudu, ale już bez oskarżonego o praktyki korupcyjne Beniamina Netanjahu, premiera sprawującego swój urząd najdłużej w historii Izraela.

To Netanjahu jest nadal szefem rządu od niespełna roku tymczasowego, a więc od pierwszych z serii trzech wyborów do Knesetu, które nie wyłoniły zdecydowanego zwycięzcy. Po niedawnych ostatnich wyborach może liczyć na poparcie 58 deputowanych. Po przeciwnej stronie jest 62 posłów. W tej sytuacji prezydent Reuwen Riwlin był niejako zmuszony do powierzenia misji rządowej Gancowi.

Problem jednak w tym, że trzech posłów w szeroko rozumianym obozie Ganca nie zgadzało się z planami szefa Niebiesko-Białych. Wyłamuje się jedna posłanka bloku lewicowego oraz dwu posłów w samym ugrupowaniu Benny'ego Ganca. To byli współpracownicy Netanjahu, skłóceni z premierem na zawsze. Tych może się udać Gancowi przekonać, w niedzielę podawano, że ma poparcie 61 posłów.

Opór trójki budził fakt, że Ganc, tworząc rząd mniejszościowy, musiałby się wesprzeć 15 głosami posłów Wspólnej Listy utworzonej przez cztery partie reprezentujące ponaddwumilionową społeczność arabską. W państwie etniczno-judaistycznym nie do pomyślenia jest dla części obywateli, aby Arabowie współdecydowali o losach kraju. Nawet w sytuacji, gdyby mieli weprzeć jedynie rząd mniejszościowy.

Na to liczy Netanjahu, który codziennie nawołuje do utworzenia rządu zgody narodowej w ciężkich czasach epidemii koronawirusa.

Taka argumentacja trafia do przekonania wielu obywateli. Nie wszyscy są jednak przekonani, że na czele takiego gabinetu miałby nadal stać Netanjahu. Jak na razie jednak to on ogłasza wszelkie decyzje dotyczące walki z epidemią, jak zamknięcie szkół, zakaz zgromadzeń czy przymusowa kwarantanna dla wszystkich przybywających do Izraela. – To walka z niewidzialnym wrogiem, która wymaga zastosowania środków, jak w zwalczaniu terroryzmu – głosi premier.

Zawieszone zostało też działanie sądów. Oznacza to, że nie odbędzie się zapowiadana na wtorek 17 marca pierwsza rozprawa z udziałem Netanjahu jako oskarżonego w trzech sprawach korupcyjnych. Ten termin był jak miecz Damoklesa wiszący nad premierem. Jedynie jako szef rządu ma szansę na immunitet. Mógłby próbować przeforsować odpowiednią ustawę w Knesecie. Bez tego grozi mu więzienie. Walczy więc nie tylko o przeżycie w sensie politycznym.

Jak wynika z sondażu z ubiegłego piątku pisma „Israel Hajom", 40 proc. obywateli Izraela jest przekonanych, że kraj zmierza do kolejnych czwartych już wyborów parlamentarnych od kwietnia ubiegłego roku.Beniamin Netanjahu liczy,

że epidemia koronawirusa pozwoli mu utrzymać się przy władzy. Jednak

to jego polityczny

przeciwnik otrzymał misję utworzenia rządu.

piotr jendroszczyk

– Zamierzam utworzyć rząd patriotyczny, który reprezentować będzie wszystkich obywateli Izraela, mieszkańców Judei i Samarii, jak i arabskich obywateli – zapewnił przywódca ugrupowania Niebiesko-Biali Benny Ganc po otrzymaniu misji sformowania rządu od prezydenta Izraela.

Zdaniem izraelskich komentatorów Ganc zmierza do utworzenia gabinetu mniejszościowego jedynie na najbliższy czas. Potem miałby powstać rząd pojednania narodowego z udziałem Likudu, ale już bez oskarżonego o praktyki korupcyjne Beniamina Netanjahu, premiera sprawującego swój urząd najdłużej w historii Izraela.

To Netanjahu jest nadal szefem rządu od niespełna roku tymczasowego, a więc od pierwszych z serii trzech wyborów do Knesetu, które nie wyłoniły zdecydowanego zwycięzcy. Po niedawnych ostatnich wyborach może liczyć na poparcie 58 deputowanych. Po przeciwnej stronie jest 62 posłów. W tej sytuacji prezydent Reuwen Riwlin był niejako zmuszony do powierzenia misji rządowej Gancowi.

Problem jednak w tym, że trzech posłów w szeroko rozumianym obozie Ganca nie zgadzało się z planami szefa Niebiesko-Białych. Wyłamuje się jedna posłanka bloku lewicowego oraz dwu posłów w samym ugrupowaniu Benny'ego Ganca. To byli współpracownicy Netanjahu, skłóceni z premierem na zawsze. Tych może się udać Gancowi przekonać, w niedzielę podawano, że ma poparcie 61 posłów.

Opór trójki budził fakt, że Ganc, tworząc rząd mniejszościowy, musiałby się wesprzeć 15 głosami posłów Wspólnej Listy utworzonej przez cztery partie reprezentujące ponaddwumilionową społeczność arabską. W państwie etniczno-judaistycznym nie do pomyślenia jest dla części obywateli, aby Arabowie współdecydowali o losach kraju. Nawet w sytuacji, gdyby mieli weprzeć jedynie rząd mniejszościowy.

Na to liczy Netanjahu, który codziennie nawołuje do utworzenia rządu zgody narodowej w ciężkich czasach epidemii koronawirusa.

Taka argumentacja trafia do przekonania wielu obywateli. Nie wszyscy są jednak przekonani, że na czele takiego gabinetu miałby nadal stać Netanjahu. Jak na razie jednak to on ogłasza wszelkie decyzje dotyczące walki z epidemią, jak zamknięcie szkół, zakaz zgromadzeń czy przymusowa kwarantanna dla wszystkich przybywających do Izraela. – To walka z niewidzialnym wrogiem, która wymaga zastosowania środków, jak w zwalczaniu terroryzmu – głosi premier.

Zawieszone zostało też działanie sądów. Oznacza to, że nie odbędzie się zapowiadana na wtorek 17 marca pierwsza rozprawa z udziałem Netanjahu jako oskarżonego w trzech sprawach korupcyjnych. Ten termin był jak miecz Damoklesa wiszący nad premierem. Jedynie jako szef rządu ma szansę na immunitet. Mógłby próbować przeforsować odpowiednią ustawę w Knesecie. Bez tego grozi mu więzienie. Walczy więc nie tylko o przeżycie w sensie politycznym.

Jak wynika z sondażu z ubiegłego piątku pisma „Israel Hajom", 40 proc. obywateli Izraela jest przekonanych, że kraj zmierza do kolejnych czwartych już wyborów parlamentarnych od kwietnia ubiegłego roku.

– Zamierzam utworzyć rząd patriotyczny, który reprezentować będzie wszystkich obywateli Izraela, mieszkańców Judei i Samarii, jak i arabskich obywateli – zapewnił przywódca ugrupowania Niebiesko-Biali Benny Ganc po otrzymaniu misji sformowania rządu od prezydenta Izraela.

Zdaniem izraelskich komentatorów Ganc zmierza do utworzenia gabinetu mniejszościowego jedynie na najbliższy czas. Potem miałby powstać rząd pojednania narodowego z udziałem Likudu, ale już bez oskarżonego o praktyki korupcyjne Beniamina Netanjahu, premiera sprawującego swój urząd najdłużej w historii Izraela.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Marcin Mastalerek o Donaldzie Tusku: My wiemy, że on jest prorosyjski
Polityka
PiS, KO i Lewica rzucają poważne siły na wybory do europarlamentu. Dlaczego?
Polityka
Sondaż: Kto wygra wybory do PE? Polacy wskazują wyraźnego faworyta
Polityka
„Nie chcemy polexitu, tylko reformy Unii Europejskiej”. Konwencja wyborcza PiS
Polityka
Rada ministrów na śmieciówkach. Jak zarabiali członkowie rządu w zeszłym roku?