Kamil Bortniczuk wraz z Adamem Bielanem został w piątek usunięty z Porozumienia. Obaj politycy uważają tę decyzję za nieważną ponieważ - w ich ocenie - zarząd partii został jesienią 2020 roku poszerzony niezgodnie ze statutem, a sam Jarosław Gowin, przewodniczący ugrupowania, w istocie nie jest już prezesem Porozumienia, gdyż jego trzyletni mandat na tym stanowisku nie został przedłużony.
W związku z brakiem wybranego zgodnie ze statutem przewodniczącego p.o. prezesem Porozumienia ma być - według Bielana i jego stronników - właśnie on, jako przewodniczący konwencji krajowej partii.
Bortniczuk i Bielan w wypowiedziach dla mediów zwracali uwagę, że wiosną, przed wyborami prezydenckimi, do których ostatecznie nie doszło 10 maja, Gowin prowadził rozmowy z opozycją.
Do kontaktów Gowina z opozycją miało też - według doniesień mediów - dochodzić w ostatnim czasie (oficjalnie politycy Porozumienia tego nie potwierdzają).
- Patrzę na to z pewnym niepokojem. Ktoś kto za naszymi plecami rozmawia z opozycją musi liczyć na znaczne obniżenie zaufania. Mam nadzieję, że nie nastąpi eskalacja tego typu działań bo oznaczałoby to koniec naszej pobłażliwości - skomentował całą sytuację Terlecki.